Donald Trump: Pół Niemiec, pół Szkot
  • Teresa StylińskaAutor:Teresa Stylińska

Donald Trump: Pół Niemiec, pół Szkot

Dodano: 
Prezydent USA Donald Trump
Prezydent USA Donald Trump Źródło: PAP/EPA / Will Oliver
„Aberdeen mówi nie faszyzmowi”, „Nie dla Trumpa”, „Trump stop. Wolność dla Gazy”, „Idź sobie, niedobry człowieku”, znak zakazu, a na nim paskudna karykatura Trumpa – tej treści transparenty, napisy i obrazki witały Donalda Trumpa podczas jego wizyty w Szkocji. Prezydent nie zdradził, jak je odbierał. Zresztą jako polityk, w dodatku budzący wielkie emocje, musi mieć grubą skórę. Tym razem jednak sytuacja była szczególna. Bo Donald Trump jest w połowie Szkotem.

Wyobraźmy sobie, że amerykańskim prezydentem jest człowiek mający polskie korzenie. Nie kryje ich, przeciwnie – mówi o nich z dumą. Przyjeżdża do Polski. Czy to możliwe, by witały go protesty, wrogie demonstracje, demonstracje przed konsulatem amerykańskim i transparenty ogłaszające: „Nie chcemy widzieć cię tutaj”? To raczej niemożliwe. Również dlatego, że splendor najwyższej rangi urzędu spływałby po trosze na całą społeczność, nie tylko w Ameryce, nie mówiąc już o szacunku dla gościa, o którym możemy myśleć, że jest w jakimś stopniu „nasz”.

Po ojcu Donald Trump ma korzenie niemieckie. O ile jednak lubi podkreślać, jak bardzo kocha Szkocję, ojczyznę swej matki, nad swym niemieckim pochodzeniem raczej się nie rozwodzi. Nie ukrywa go – byłoby to niewykonalne – Niemcy i niemieckich polityków traktuje jednak z widocznym dystansem. Nie przepuszcza okazji, by wbić im jakąś, często zabawną szpilę, czego ostatnio (o czym dalej) na własnej skórze doświadczył nowy kanclerz Friedrich Merz.

W domku na Hebrydach

– Ta ziemia jest wyjątkowa, cała Szkocja jest wyjątkowa, a ja dla mojej matki chcę zrobić coś wyjątkowego – mówił Donald Trump, gdy w 2008 r. odwiedził wioskę Tong na Lewis, największej szkockiej wyspie, położonej w archipelagu Hebrydów Zewnętrznych. Skromny domek, w którym dorastała Mary Anne MacLeod, jego matka, nadal należy do rodziny prezydenta. Trump, już wówczas rozważający starania o prezydenturę, wszedł do środka, ale tylko na chwilę. Spędził w domku mniej niż dwie minuty; na wyspie – trzy godziny. Była to jego druga wizyta, ale pierwsza z własnej inicjatywy, bo na Lewis był wcześniej jako małe dziecko.

Te krótkie odwiedziny wytykano mu później nie bez złośliwości, sugerując, że Trumpowi bardziej zależało na zareklamowaniu siebie i przedsięwzięcia, którym była budowa pola golfowego, niż szczere okazanie przywiązania do korzeni. Niemniej odnotowano słowa, w jakich mówił o matce – „cudownej, pięknej kobiecie” – i to, że w odpowiedzi na prośbę władz wyspy obiecał wyasygnowanie 10 mln funtów na odrestaurowanie zrujnowanego starego zamku w Stornoway, stolicy Lewis.

Artykuł został opublikowany w 34/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także