– Prezydent Trump polecił nam przekazać naszym europejskim sojusznikom, że popieramy nałożenie na Chiny czegoś, co można by nazwać "cłem na rosyjską ropę" lub "cłem za zwycięstwo Ukrainy" – powiedział w środę dziennikarzom w Waszyngtonie sekretarz skarbu USA Scott Bessent.
Według "The Telegraph", strategia Trumpa przewiduje wprowadzenie 500-proc. ceł na import towarów z Chin. Wpływy z tych ceł mają być przeznaczone na zakup broni dla ukraińskich sił zbrojnych.
Trump proponuje ogromne cło na Chiny. Co na to Europa?
Źródła dyplomatyczne w Waszyngtonie poinformowały gazetę, że rządy europejskie wcześniej z rezerwą podchodziły do pomysłu nałożenia sankcji na Chiny za zakupy rosyjskiej ropy. Trump zaproponował we wrześniu nałożenie ceł w wysokości 50-100 proc., aby zniechęcić Indie i Chiny do handlu z Moskwą.
Unia Europejska ma jednak rozległe powiązania gospodarcze i handlowe z Chinami. Co więcej, finalizuje negocjacje z Indiami w sprawie utworzenia strefy wolnego handlu.
Europejscy politycy i urzędnicy uznali propozycję Trumpa za próbę przerzucenia na nich odpowiedzialności za rosnącą presję gospodarczą na Rosję. Sama UE opowiada się za restrykcjami na konkretne organizacje i osoby w krajach trzecich, które pomagają Rosji obchodzić sankcje.
Wojna na Ukrainie. Amerykanie tracą cierpliwość do Putina
Tymczasem Trump i członkowie jego administracji zaostrzają swoją retorykę wobec Moskwy. Sekretarz wojny (wcześniej obrony) Pete Hegseth powiedział swoim odpowiednikom z NATO, że Waszyngton jest gotowy wesprzeć Kijów "w sposób, w jaki mogą to zrobić tylko Stany Zjednoczone", jeśli Rosja nadal będzie unikać rozmów pokojowych.
Biały Dom potwierdził we wtorek, że w piątek (17 października) wizytę w Stanach Zjednoczonych złoży ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski, który będzie rozmawiał z Trumpem o przekazaniu Ukrainie pocisków manewrujących dalekiego zasięgu Tomahawk.
Czytaj też:
Rakiety Tomahawk dla Ukrainy? Celować w Rosję będą USA
