• Wojciech CejrowskiAutor:Wojciech Cejrowski

Afgańczyk

Dodano: 
Kabul, Afganistan
Kabul, Afganistan Źródło: PAP/EPA / AKHTER GULFAM
Wojciech Cejrowski korespondencja z USA.

Mam kumpla dyplomatę. Rozmowy z nim są pouczające. Gdy Amerykanie za czasów Joe Bidena wycofywali się z Afganistanu (w bałaganie i popłochu), Polska i inni sojusznicy zostali tym zaskoczeni. Ambasady, bazy wojskowe i inne placówki zwijały się z dnia na dzień, personel ewakuowano. Ten mój kolega powiedział mi wtedy, że moralnym obowiązkiem Polski jest przyjąć do naszego kraju wszystkich Afgańczyków, którzy dla nas pracowali.

To jest myślenie pospolite – ktoś dla nas pracował, to teraz jemu i jego rodzinie należy się bilet do Polski i prawo osiedlenia. A z jakiej racji się należy? Wojsko Polskie zatrudniało lokalnych tłumaczy. Podejmowali pracę dobrowolnie, dostawali pensje, a potem kontrakt wygasł i na końcu kontraktu nie były dopisane żadne gwarancje azylu. Ja też kiedyś pracowałem jako tłumacz dla Amerykanów i z tego faktu nie wynika żaden dodatkowy obowiązek Ameryki wobec mnie. Pracowałem, zapłacili i do widzenia.

Polska sprowadziła wtedy grupę Afgańczyków. Ilu ich było? Nie wiadomo. Gdzie teraz są i co robią? Nie wiadomo.

***

Myślenie pospolite jest też takie, że nie wypada mówić o wyższości naszej kultury nad innymi. Ale przecież widać gołym okiem, że jedne kultury są lepsze, inne gorsze. Zrobiłem odcinki „Boso przez świat” z Afryki i pokazywałem, jak Hotentoci i Buszmeni „myją się” piaskiem, bo mieszkają w prymitywnych warunkach na terenie pustynnym i szkoda im wody na mycie. No i siedzi goła Hotentotka w szałasie i okadza sobie pupę i okolice, paląc krowie placki z jakimiś ziołami. Fascynujące i ciekawe pooglądać w telewizji, jak sobie ludzie radzą, gdy wody brak, ale to nie oznacza, że ich cywilizacja bez wody jest równa naszej. Nasza JEST wyższa i tyle. I tak samo uważają te gołe Hotentotki siedzące w dymie, bo gdy wyjdą poza pustynię do cywilizacji wyższej, to z radością idą pod kran z wodą, zamiast myć ręce w krowich sikach.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także