Przy stole w podmoskiewskiej daczy Józefa Stalina w Kuncewie biesiadowała elita Związku Sowieckiego. Członkowie politbiura i najwyżsi rangą dowódcy Armii Czerwonej. U szczytu stołu zasiadał sam generalissimus w śnieżnobiałym, nienagannie wyprasowanym mundurze. W pewnym momencie Stalin odłożył serwetkę, odsunął krzesło i wstał. Wolnym krokiem podszedł do marszałka Konstantego Rokossowskiego, jednego z najwybitniejszych sowieckich dowódców podczas tzw. wielkiej wojny ojczyźnianej.
– Konstantynie Konstantynowiczu – zapytał – tam bili? – Bili, towarzyszu Stalin – odparł marszałek. Stalin odwrócił się na pięcie i wyszedł do ogrodu. Po chwili wrócił z bukietem kolczastych róż, który własnoręcznie zerwał w ogrodzie. Nie użył do tego nożyc, rwał rękami, całe dłonie miał we krwi… Podał kwiaty Rokossowskiemu i wypowiedział tylko jedno słowo: – Przepraszam…
Za co miał przeprosić Stalin Rokossowskiego? Za wybicie wszystkich przednich zębów, złamanie trzech żeber i pogruchotanie młotkiem palców u stóp. Uporczywe pozbawianie snu, lżenie, upokarzanie i bestialskie bicie. A także o pozorowane egzekucje. W ten makabryczny sposób z sowieckim dowódcą w 1937 r. zabawiali się śledczy z NKWD. Konstanty Rokossowski był jednym z setek oficerów polskiego pochodzenia, którzy w trakcie wielkiej czystki w Armii Czerwonej zostali wciągnięci w tryby terroru.
„Rokossowskiego oskarżano – pisał biograf marszałka, rosyjski historyk Borys Sokołow – że w charakterze polskiego szpiega został zwerbowany w połowie lat 20. przez swojego towarzysza z pułku Adolfa Juszkiewicza. Na posiedzeniu sądu Rokossowski oświadczył, że Juszkiewicz w żaden sposób nie mógł go zwerbować, gdyż... 28 października 1920 roku zginął bohaterską śmiercią w walce z wranglowcami”. Sowieccy śledczy i sędziowie nie przejmowali się jednak podobnymi drobnymi nieścisłościami! Bili Rokossowskiego dalej. Mimo tych koszmarnych przejść miał on sporo szczęścia. Jego sprawa przeciągnęła się i udało mu się przeżyć czystkę. W marcu 1940 r. wypuszczono go na wolność i przywrócono do służby.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.