Niedawno w kilku polskich portalach informacyjnych i serwisach poczytnych gazet pojawiła się sensacyjna informacja o tym, jakoby ukraińskie media miały żądać zwolnienia Sławomira Nowaka z dyrektorskiej posady w ukraińskiej państwowej agencji drogowej. Były polityk PO miał nazbyt często opuszczać miejsce pracy i spędzać podejrzanie dużo czasu w Polsce. Jednak wiadomość o rzekomych wagarach pochodziła z portalu Antikor.com.ua. Takie serwisy na wschodzie nazywa się „spłuczką”. To anonimowe strony, zarabiające na rozpowszechnianiu kompromatów – materiałów wymierzonych w konkretnego polityka, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.
– Na Ukrainie nikt nie wierzy w takie rewelacje, dlatego fakt, że przeciwko Nowakowi wykorzystano takie narzędzie, świadczy o lenistwie lub skąpstwie atakującego – mówi Mychajło Karasiuk, ukraiński PR-owiec, mieszkający od dwóch lat w Polsce. – Wiem, co mówię. Na Ukrainie powszechnym zjawiskiem są wojny PR-owe prowadzone za pomocą zmyślonych informacji.
Na celowniku
Jeśli wiadomość o Nowaku opublikował Antikor, to Polak najpewniej stał się obiektem ataku. Komu i za co mógł podpaść na Ukrainie?
– Trudno powiedzieć. Walkę o stanowisko prowadzi się inaczej: próbując przekonać premiera lub prezydenta do zmiany, obmawiając w kuluarach. Być może to prowokacja jakichś grup interesów, których zyski zostały naruszone przy pierwszych krokach wdrażanych zmian w systemie zamówień i zarządzania Ukrawtodoru. Strona Antikor jest jednak kompletnie niewiarygodna jako źródło, więc byłby to dziwny sposób wymuszenia zmiany – uważa Agnieszka Piasecka z Fundacji Centrum Badań Polska-Ukraina, ekspert Reanimacyjnego Pakietu Reform.
Sławomir Nowak od jesieni zeszłego roku odpowiada za stan ukraińskich dróg. – Jak każdy z tysięcy mniej lub bardziej znanych konsultantów z całego świata wszedł do stajni Augiasza – mówi Piasecka.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.