Podróż posłów miała mieć miejsce już po zatwierdzeniu przez komitet polityczny PiS list do Parlamentu Europejskiego. List, na których zabrakło biorących „jedynek” dla kandydatów, rekomendowanych przez toruńskiego redemptorystę.
Brudziński, kiedy pytamy go o tę wizytę zaczyna rozwodzić się o pięknie Podlasia i ziemi drohickiej. I choć nie zaprzecza, że ostatnio tam był, to ucieka od odpowiedzi na pytanie w jakim celu. – Często bywam w Drohiczynie, ale z potrzeby duszy i serca. Jeśli zabiegałbym o spotkanie z o. Tadeuszem, pojechałbym do Torunia, bo tam ma siedzibę. Reszta to plotki – zarzeka się.
Opowieść o nieudanej wizycie posłów u ojca redemptorysty od kilku dni elektryzuje sporą część polityków PiS. I krąży także w alternatywnej wersji – że pocałowali klamkę właśnie w Toruniu. W obu wersjach jednak dobrze oddaje zmianę w relacjach Toruń-PiS, jaka zapanowała po ogłoszeniu list wyborczych. – Dawno nie wiało aż takim chłodem – przyznają ci, z którymi rozmawialiśmy.
Więcej o kulisach układania list wyborczych PiS i relacjach partii ze środowiskiem Radia Maryja w najbliższym, poniedziałkowym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”.