Nowy Testament jest wykorzystywany jako pretekst do atakowania chrześcijaństwa, a zarazem stanowi jego fundament. Antychrześcijańskie uprzedzenia i fobie, podsycane nawiązaniami do Holokaustu i nawoływaniem do ciągłego bicia się w piersi, stają na usługach coraz bardziej niszczycielskiej i zgubnej dechrystianizacji, pisze w najnowszym numerze „Do Rzeczy” ks. prof. Waldemar Chrostowski. Tematem 6 numeru tygodnika jest próba odpowiedzi na kluczowe w tym kontekście pytanie – kto zabił Jezusa.
Według ks. Chrostowskiego propagowanie i nagłaśnianie tuzinów publikacji napisanych według linii politycznej poprawności doprowadziło do relatywizowania, wypaczania i stawiania poza nawiasem chrześcijaństwa tego, co stanowi jego fundament i sedno, czyli Nowego Testamentu, a zwłaszcza Ewangelii. W ogniu niewybrednych ataków znalazły się przede wszystkim ewangeliczne opisy męki i śmierci Jezusa Chrystusa. Krytycy i przeciwnicy dobrze wiedzą, że jeżeli udałoby się podważyć albo przynajmniej osłabić prawdziwość i wymowę ewangelicznych narracji pasyjnych, bezpowrotnie straci na tym chrześcijaństwo jako takie, przeobrażając się w swoiście nieudaną i wypaczoną żydowską sektę.
O historycznym aspekcie śmierci Chrystusa pisze natomiast Paweł Lisicki. Kiedy w filmie Mela Gibsona „Pasja” tłum zgromadzony przed pretorium woła po aramejsku: „Krew Jego na nas i na dzieci nasze”, widz nie znający aramejskiego o tym się nie dowiaduje. Słowa te nie zostały, inaczej niż w przypadku wszystkich pozostałych dialogów, przetłumaczone. Dlaczego? Przez wieki bywały przywoływane jako dowód przekleństwa ciążącego na narodzie żydowskim, jako zachęta do prześladowań lub ich usprawiedliwienie. Paweł Lisicki podejmuje się refleksji nad ich znaczeniem i autentycznością. Kogo miał na myśli Mateusz, mówiąc o całym ludzie, jakie znaczenie miały słowa owego ludu oraz jak winni je rozumieć chrześcijanie w świetle wiary. Lisicki stara się odpowiedzieć na te pytania przywołując opinie historyków, biblijnych badaczy i teologów.