Ileż to razy słyszałem o potrzebie zaangażowania. O tym, że solą demokracji jest aktywność obywatelska, inicjatywa oddolna. Że trzeba brać sprawy w swoje ręce. Nie oglądać się na rząd, władzę, urzędników. Że w sobie samym trzeba wzbudzić troskę o sprawy ogółu, umieć się poświęcić. Są tacy ludzie w Polsce? Tacy, którzy dniami i nocami potrafią, nie w swoim prywatnym interesie, ale dla wspólnoty, dla innych działać? Owszem. I, przyznaję od razu, nie mam tu na myśli żadnej z tylu skądinąd potrzebnych organizacji pozarządowych, ale Rodzinę Radia Maryja, ruch skupiony wokół o. Tadeusza Rydzyka. Już widzę to pogardliwe skrzywienie ust, ten uśmiech wyższości. Jak to? Ruch o. Rydzyka? A właśnie. Cokolwiek by o nim powiedzieć, jest to – śmiem twierdzić – najbardziej autentyczny i oddolny masowy ruch społeczny w Polsce po 1989 r.
Oczywiście to nie pasuje do schematów. To nie mieści się w głowach różnym mędrkom i specjalistom. Oni lepiej wiedzą, czego potrzeba Polakom. Jeśli już mają być religijni, to niech ich naucza o. Ludwik Wiśniewski. A jeszcze lepiej były o. Tadeusz Bartoś. Albo inny z ojców, którzy to zaludniają przyjazne łamy „Gazety Wyborczej” i brylują w TVN. Jeśli już mają być katolikami, to na modłę europejską, właściwą, słuszną. Tak, żeby nikt się w studiu krzywić nie musiał. Jeśli już muszą mieć lidera, to na pewno nie może być nim o. Tadeusz Rydzyk. Pardon, zapomniałem, że nie mówi się o nim teraz i nie pisze już per ojciec, ale Rydzyk. A jeśli ludzie chcą inaczej? Jeśli setki tysięcy, ba – miliony polskich katolików go szanują, wspierają i słuchają, to… tym gorzej dla nich. Nie znają się na rzeczy. Nie wiedzą, jak powinien taki prawdziwy przywódca wyglądać, co mówić, jak się zachowywać. Nie wiedzą, jakiego radia słuchać, jaką telewizję oglądać.
Od tego, żeby im to powiedzieć, są specjaliści. Tacy na przykład, którzy to zasiadają w Krajowej Radzie Radiofonii. Tacy, którzy już raz skutecznie, powołując się na kruczki prawne, zablokowali kilka miesięcy temu przyznanie koncesji na nadawanie na multipleksie telewizji Trwam. Dziwnym trafem wszyscy związani są z jedną, akurat rządzącą partią. Oczywiście nie miało to nic wspólnego z dyskryminacją ani ograniczeniem praw wierzących.
Dobrze, kończę. Dosyć tej ironii. Prawda jest prosta. Krajowa Rada musi naprawić niesprawiedliwość. Na multipleksie musi się znaleźć miejsce dla telewizji o. Rydzyka. Ma do tego prawo, bo stoją za nim właśnie setki tysięcy wiernych oraz wieloletnie doświadczenie z prowadzenia Radia Maryja. I żadne sztuczki, żadne wykręty tego nie zmienią. Nie ma w Polsce innego, realnego, cieszącego się tak wielkim społecznym zaufaniem przywódcy chrześcijańskiego jak o. Rydzyk. Nie ma nikogo, kto gwarantowałby to, że telewizja religijna zachowa swoją tożsamość, że nie zmieni się w namiastkę, podróbkę, że nie ulegnie wpływom tego świata.