NFZ dziurawy jak ser szwajcarski

NFZ dziurawy jak ser szwajcarski

Dodano: 
Gmach Ministerstwa Zdrowia, zdjęcie ilustracyjne
Gmach Ministerstwa Zdrowia, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Albert Zawada
Szpital w Chojnicach nie dostał 12 mln zł od NFZ. Część zabiegów zawiesza, a inne przesuwa na przyszły rok. Jedna z poradni ginekologicznych w Kieleckim właśnie odwołała ponad 60 badań. Choć konkurs wygrała w sierpniu i czekała na środki, to wciąż nie ma umowy z NFZ. o tylko kilka przykładów nagłówków medialnych z ostatnich tygodni o dziurawym budżecie NFZ, a można je tylko mnożyć.

Wszystko przez rekordową dziurę w finansach Narodowego Funduszu Zdrowia. Według Polskiej Agencji Prasowej tylko do końca roku zabraknie ponad 14 mld zł. W przyszłym roku będzie jeszcze gorzej. Jak wynika z planu finansowego NFZ w 2026 r. na świadczenia zabraknie ok. 23 mld zł. Dziura w NFZ rośnie w zatrważającym tempie, dlatego Ministerstwo Zdrowia szukało oszczędności, które miały objąć m.in. powrót limitów u specjalistów, ograniczenie liczby zabiegów (np. usuwania zaćmy) czy ograniczenie darmowych leków dla dzieci i seniorów. I zatrzymanie podwyżek dla lekarzy.

Czwartkowy pojedynek na szczyty medyczne – pomiędzy premierem i prezydentem – nie przeciął węzła gordyjskiego w finansowaniu leczenia Polaków. Zamiast odpowiedzi przyniósł jeszcze więcej znaków zapytania. Premier przekonywał, że „NFZ nie jest bankrutem” i żadnych limitów ani cięć w wydatkach nie będzie. Prezydent z kolei zapowiedział, że nie zgodzi się na ograniczenie podwyżek dla lekarzy, bo „nie da się też zorganizować systemu ochrony zdrowia bez dobrze wykwalifikowanych i godnie opłacanych profesjonalistów medycznych”.

Kroplą w morzu olbrzymich potrzeb NFZ będzie 3,6 mld złotych, na których przekazanie z Funduszu Medycznego właśnie zgodził się prezydent podkreślając, że robi to tylko ten jeden raz, ze względu na trudną sytuację finansów systemu opieki medycznej:

„Rząd nie wpłaci (…) tych 4 mld zł do Funduszu Medycznego. Ale gdybym nie podpisał tej ustawy to zamiast 4 mld zł byłoby 7,5 mld zł mniej na leczenie pacjentów w tym roku” komentował w czasie piątkowego szczytu Prezydent RP, Karol Nawrocki.

Fundusz Medyczny, zainicjowany w 2021 r., przez ówczesnego prezydenta Andrzeja Dudę ma finansować m.in. leczenie chorób rzadkich u dzieci i wspierać rozwój infrastruktury krytycznej w obszarze zdrowia.

Jednocześnie Ministerstwo Zdrowia, rozpaczliwie szukające dodatkowych pieniędzy, tnie potencjalne źródła dochodów dla budżetu.

Jednym z przykładów takich działań są dodatkowe ograniczenia i zakazy, wykraczające poza unijne wymogi. Przykład: w projekcie ustawy UD213 resort zdrowia wychodzi poza obowiązujące w UE regulacje i żąda m.in. wprowadzenia całkowitego zakazu sprzedaży woreczków z nikotyną o aromacie innym niż tytoniowy. Rzecz w tym, że aromatu tytoniowego w takich woreczkach nie ma – a one same tytoniu nie zawierają. Powszechnie wiadomo też, że korzysta z nich sam Karol Nawrocki. Pojawiają się więc głosy, że bardziej niż o zdrowie chodzi o polityczny prztyczek w kierunku Prezydenta RP.

Finalnie za taki zakaz zapłaci jednak budżet. Ile? Blisko 1 mld zł w ciągu najbliższej dekady. Zgodnie z wyliczeniami Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) projekt UD213 pozbawia budżetu średnio ponad 100 mln zł rocznie – tylko z tytułu akcyzy od woreczków nikotynowych. W piśmie do sekretarza Komitetu Stałego Rady Ministrów, Mariusza Skowrońskiego, ZPP zwraca także uwagę na ryzyko rozrostu szarej strefy. Związek podaje przykłady Belgii i Holandii, w których – mimo wprowadzenia zakazu obrotu takimi woreczkami – są powszechnie dostępne w szarej strefie.

Medycy z Podlasia w piśmie do Macieja Berka, Ministra ds. Nadzoru nad Wdrażaniem Polityki Rządu zwracają uwagę na fakt, że proponowane regulacje uderzą w pełnoletnich palaczy papierosów, którzy do tej pory mogli ograniczyć liczbę wypalanych papierosów sięgając m.in. po saszetki nikotynowe:

„Jako środowisko, które codziennie styka się ze skutkami zdrowotnymi palenia oraz obciążeniami systemu opieki medycznej, podkreślamy, że przyjęcie projektu w obecnym kształcie może przynieść skutki niekorzystne dla zdrowia publicznego” ostrzega Podlaska Federacja Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia. W podobne tony uderza Federacja Porozumienie Zielonogórskie – „Zakazy same w sobie nie leczą uzależnienia, a jedynie przenoszą problem poza oficjalny obieg”.

Resort zdrowia uzasadnia potrzebę wprowadzenia regulacji m.in. szkodliwością jednorazowych e-papierosów i łatwym dostępem do tych wyrobów wśród nieletnich. We wtorek, 2 grudnia, w czasie konferencji zorganizowanej przez Instytut Badań Strukturalnych, wiceminister finansów Jarosław Neneman ocenił, że po wprowadzeniu dodatkowej opłaty akcyzowej w wysokości 40 zł na płyn do jednorazowych e-papierosów liczba użytkowników jednorazówek spadła o ponad 600 tysięcy osób:

„E-papierosy jednorazowe są na rynku, ale kosztują bardzo dużo, co oznacza, że ich dostępność ekonomiczna dla dzieci została radykalnie obniżona. O to chodziło” – ocenił Jarosław Neneman.

Wspomniana przez wiceministra Nenemana opłata doprowadziła w praktyce do likwidacji e-papierosów jednorazowych. Dziś nie można już kupić ich w sklepach. Tymczasem dziś Ministerstwo Zdrowia w projekcie UD213 proponuje, aby ich... zakazać. O ile w tym przypadku budżet zasadniczo nie odczułby takiego zakazu – takich e-papierosów już teraz nie ma przecież na rynku – o tyle w przypadku woreczków z nikotyną już tak. Co ciekawe, samo Ministerstwo Finansów, w czasie napiętej sytuacji budżetowej i dziury w finansowaniu służby zdrowia, przyklaskuje pomysłom resortu zdrowia, które zakręcają kurki z pieniędzmi dla budżetu. Resort Andrzeja Domańskiego wycofał bowiem swoje uwagi do projektu UD213. A właśnie w tym konkretnym przypadku pieniądze z akcyzy na używki mogłyby się przysłużyć – i przynajmniej częściowo załatać dziury w NFZ.


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Czytaj także