„Polski konsulat generalny w Petersburgu współpracuje z lokalną opozycją i regularnie organizuje przedsięwzięcia, delikatnie mówiąc, o antyrosyjskim charakterze” – ocenia Nikodim Kazakow na łamach lokalnego portalu Moika78.ru. W jego artykule na temat relacji Moskwy i Warszawy obszernie wypowiada się Ilja Ratkowski z katedry historii najnowszej Rosji Petersburskiego Uniwersytetu Państwowego. Badacz stwierdza oczywisty fakt, jakim jest napięcie w relacjach polsko-rosyjskich. Zdaniem Ratkowskiego trudna przeszłość wcale nie jest największym problemem w tych stosunkach. Historia staje się kwestią sporną dopiero w szerszym kontekście konfliktu interesów. W przypadku Polski i Rosji – jak zauważa Ratkowski – jest to kwestia geopolityki. „Polska pretenduje do roli lidera Europy Wschodniej. Ten fakt już na starcie każe postawić pytanie o podział wpływów Polski i Rosji w obszarze państw bałtyckich, na Białorusi i Ukrainie. Historia w danym przypadku jest tylko jedną z podstaw wzajemnych pretensji. Gdyby nie było konfliktu o strefy wpływów, spory historyczne nie byłyby tak żywe” 0 twierdzi Ilja Ratkowski. Jako dowód podaje przykład Turcji, z którą Rosja ma jeszcze trudniejszą przeszłość, a mimo to historia nie rzutuje na ich współczesne relacje.
Zdaniem petersburskiego historyka, przysłowiowa „polska rusofobia” nie jest zjawiskiem tak jednoznacznym, jakby się mogło wydawać. Ratkowski dowodzi, że niechęć do Moskwy jest właściwa przede wszystkim obecnym władzom w Warszawie, które działają przeciwko Rosji w interesie Waszyngtonu, i tego typu poglądy propagują za pośrednictwem mediów. „Sami Polacy nastawieni są (do nas) mniej negatywnie, niż rząd. Choć i wśród nich rozpowszechniane nastroje antyrosyjskie” – mówi Ratkowski. W jego opinii obecnie Polska „rozważa różne warianty konfliktu z Rosją”. W każdym z tych wariantów Warszawa występuje przeciwko Moskwie jako państwo NATO, część wielkiej koalicji. Tym samym – zauważa z niepokojem Ratkowski – „siły się wyrównują” i „Rosja może zostać postawiona do kąta”. Historyk twierdzi, że Polska wspiera antyputinowską opozycję, zauważa również, że nad Wisłą schronili się „kaukascy bojownicy” (chodzi o czeczeńskich uchodźców…).
Ratkowski przypomina, jak w latach dwudziestych XX w. Polacy wydalili z kraju Borysa Sawinkowa w imię polepszenia relacji z Rosją Sowiecką. Historyk sugeruje, że również dziś kluczem do polepszenia relacji na linii Warszawa-Moskwa byłoby wycofanie polskiego poparcia dla rosyjskich ruchów antyputinowskich. Nie dodaje przy tym, że 17 lat po wydaleniu Borysa Sawinkowa Armia Czerwona i tak wkroczyła na terytorium Polski…
Czytaj też:
"Polska jest za, a nawet przeciw Rosji"Czytaj też:
Gdyby Putin nie zajął Krymu, być może już by nie żył
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.