"DGP" pisze, że dymisja Mariana Banasia "wymknęła się z rąk" politykom PiS. Szef NIK nieformalnym kanałem przekazał rezygnację marszałek Sejmu Elżbiecie Witek, a ta odesłała oryginał pisma plus projekt nowej rezygnacji do nadawcy. Gazeta jest w posiadaniu kopii tych dokumentów.
Według ustaleń dziennika swoją dymisję Banaś dostarczył do parlamentu za pośrednictwem kierowcy z NIK. Marszałek Sejmu miała odesłać dokument "bardziej formalnie zredagowany" i z sugestią, żeby Banaś wskazał osobę, która będzie go zastępowała. Miał to być Tadeusz Dziuba, nowy wiceprezes Izby.
"DGP" pisze, że ostatecznie Banaś zmienił zdanie i dymisji nie złożył. Witek także uznała, że rezygnacja nie wpłynęła. Politycy PiS, na których powołuje się "DGP" mówią, że formalnie marszałek ma rację, ale przyznają też, że opisana przez dziennik historia o dostarczeniu rezygnacji Banasia drogą nieformalną jest faktem.
Według ustaleń gazety politycy obozu rządzącego liczą się z tym, że teraz skłonienie szefa NIK do odejścia będzie bardzo trudne. Rozważają nawet scenariusz, w którym Banaś nie ustąpi i dalej będzie prezesem Izby.
– Sytuacja jest dynamiczna, nie można wykluczyć, że dojdzie do jakiejś formy porozumienia pomiędzy PiS i prezesem NIK, jednak po ostatnich wydarzeniach z CBA i synem ciężko liczyć, że Banaś odpuści i odejdzie ze stanowiska. Na razie temat rezygnacji jest zamknięty – cytuje swojego informatora z PiS "DGP".
Czytaj też:
Byli opozycjoniści bronią Banasia. Napisali ostry list do PiS