We wtorek, 28 stycznia w Stanisławowie (obecnie Iwano-Frankiwsk) na Ukrainie pochowano uroczyście Mychajło Mułyka, członka dywizji SS Galizien, ukraińskiej formacji kolaboranckiej, walczącej po stronie Niemców aż do ostatnich dni II wojny światowej.
SS Galizien, jak przypomina ks. Isakowicz-Zaleski, odpowiada m.in. za ludobójstwo dziesiątków tysięcy Polaków i Żydów na dawnych Kresach południowo-wschodnich II RP.
Ksiądz zwraca uwagę, że ukraińskiego zbrodniarza pochowano z najwyższymi honorami – z udziałem przedstawicieli władz miejskich i obwodowych, które reprezentował m.in. Jurij Szuchewycz, syn komendanta UPA Romana Szuchewycza.
W procesji pogrzebowej uczestniczyły osoby w mundurach nazistowskich formacji, a także duchowni Kościoła katolickiego obrządku greckokatolickiego, w tym arcybiskup Wołodymyr Wijtyszyn, wraz z klerykami z tamtejszego seminarium duchownego.
Pytania do papieża i prezydentów
Ks. Isakowicz-Zaleski podkreśla, że wszystko działo się dzień po uroczystości 75. rocznicy wyzwolenia obozu KL Auschwitz. Zastanawia się, dlaczego nuncjusz papieski w Kijowie nie reaguje na udział biskupów i kapłanów greckokatolickich tak w tej, jak i w poprzednich gloryfikacjach zbrodniarzy.
"Jest to też pytanie do papieża Franciszka. Niedawno bowiem ogłosił on «heroiczność cnót» arcybiskupa greckokatolickiego Andrzeja Szeptyckiego, który pisał listy dziękczynne do Adolfa Hitlera i który wysyłał swoich księży jako kapelanów do SS" – pisze na swoim blogu ks. Isakowicz-Zaleski.
Duchowny zwraca również uwagę na ostatnie spotkanie prezydentów Polski i Ukrainy, którzy w czasie uroczystości w KL Auschwitz zapewniali, że wzajemne relacje będą budowane na prawdzie i pamięci. "Znów słowa rzucone na wiatr?" – pyta kapłan.
Czytaj też:
Przewodniczący PE: Auschwitz zbudowali Europejczycy