Radosław Fogiel gościł w programie Onet Rano. Tematem rozmowy było głosowanie w Sejmie nad tarczą antykryzysową, oraz projekt PiS dot. umożliwienia głosowania korespondencyjnego wszystkim obywatelom w wyborach prezydenckich. Dziennikarka Odeta Moro postawiła gościa w ogniu pytań, ale przy okazji się skompromitowała. Prowadząca pomyliła bowiem głosowanie zdalne posłów obecnych w Sejmie z głosowaniem korespondencyjnym wyborców w maju. Mimo, że polityk próbował odpowiedzieć i wyprowadzić ją z błędu, dziennikarka nie odpuszczała i dalej zadawała napastliwe pytania o "głosowanie korespondencyjne w Sejmie".
– Co do głosowania korespondencyjnego, to ostatnie, mówię o tym sejmowym na ponad 400 osób, trochę się wam nie udało. Wydaje wam się, że to na 30 mln to wam się uda? – pytała Fogla Moro. Wicerzecznik PiS odparł, że nie rozumie, "co się nie udało". Zaznaczył, że w Sejmie nie było żadnego głosowania korespondencyjnego.
– Tak, źle zostały wysłane zaproszenia, wiele sytuacji nie wyszło – stwierdziła dalej dziennikarka. Kiedy Fogiel próbował odpowiedzieć, Moro przerwała mu i dodała: – Rafał Trzaskowski dostał m.in. zaproszenie na to głosowanie, na pewno pan o tym słyszał.
– Przepraszam, czy się słyszymy? – spytał w odpowiedzi zdezorientowany poseł. – To jest właśnie reakcja na... – odparła natychmiast dziennikarka.
– To nie jest reakcja, tylko przerwała mi pani słowa. Nie do końca rozumiem pytania. Ja wczoraj uczestniczyłem w głosowaniach w Sejmie. Część posłów głosowała na sali w sposób bezpośredni, część posłów, w tym ja, głosowaliśmy zdalnie za pomocą aplikacji, nie korespondencyjnie. Z tego co słyszałem w głosowaniach brał udział komplet posłów, więc nie rozumiem pytania, co wczoraj się nie udało – mówił Fogiel.
Prowadząca brnęła jednak dalej. – Rozumiem, że głosowanie korespondencyjne w Sejmie w tej chwili na tym poziomie tak się sprawdza, że to głosowanie korespondencyjne na 30 mln osób też musi się udać? Nie ma tu żadnych problemów technicznych przed wami? – pytała. – Ale pani redaktor, ja powtarzam, w Sejmie nie mamy do czynienia z głosowaniem korespondencyjnym – odpowiedział znów wicerzecznik PiS.
Wpadka dziennikarki rozbawiła internautów.
twitterCzytaj też:
"Bliskie relacje nie mogą się rozpaść". Apel niemieckiego landu do polskiego rządu