Jak ocenia Pan kończącą się kampanię wyborczą?
Dr hab. Zbigniew Girzyński: Była to przede wszystkim najdłuższa kampania w naszej historii, niewątpliwie bardzo wyczerpująca. Mieliśmy w jej trakcie dramatyczną pandemię koronawirusa. Doszło do sytuacji bez precedensu – wymiany kandydata Platformy Obywatelskiej, a więc głównej siły opozycyjnej, gdzie Rafał Trzaskowski zastąpił Małgorzatę Kidawę-Błońską. To była kampania niezwykła z jeszcze jednego powodu – na większą skalę zaczęliśmy skupiać się na przekazie niebezpośrednim, czyli na mediach i mediach społecznościowych. Oczywiście powodem takiego stanu rzeczy była epidemia koronawirusa. Choć już pod koniec kampanii wróciły wiece wyborcze i spotkania bezpośrednie z wyborcami, jak widać ludzie tego potrzebowali.
Ta kampania była chyba ostrzejsza niż poprzednie?
Przede wszystkim była oparta na emocjach. Argumenty merytoryczne niestety schodziły na dalszy plan. Wynikało to z tego, że główna strona opozycji nie ma innego pomysłu, innej wizji, niż zwalczenie PiS-u. Wobec tego w odpowiedzi PiS nadawał narrację tej kampanii, pokazując, że jedyną wizją opozycji jest właśnie atak na PiS, a także sprawy światopoglądowe. W efekcie w kampanii, zarówno przed pierwszą, jak i drugą turą, stosunkowo mało zajmowano się sprawami, którymi prezydent faktycznie się zajmuje – bezpieczeństwem Polski, polityką międzynarodową.
Różnica w sondażach między obydwoma kandydatami jest minimalna. Czy Pana zdaniem faktycznie czeka nas wynik blisko remisu, czy też ktoś jest jednak zdecydowanym faworytem?
Faworytem jest, i moim zdaniem pozostanie, prezydent Andrzej Duda. Z kilku przyczyn. Po pierwsze – faktycznie sondaże są bliskie remisu, ale w Polsce do nich należy podchodzić z dużą dozą ostrożności. Podzielam opinię profesora Rafała Chwedoruka, że sondaże w Polsce często są elementem manipulacji politycznej. Wydaje mi się, że tak to wygląda, że te sondaże służą nie opisywaniu rzeczywistości, ale jej kreowaniu. A biorąc pod uwagę, że zarówno Prawo i Sprawiedliwość, jak i kandydat popierany przez PiS, pan prezydent Andrzej Duda są w sondażach niedoszacowani, to przy wyrównanych sondażach, w rzeczywistości może nie być remisu, ale urzędujący prezydent może prowadzić, i to wyraźnie. A jeśli tak jest, to w niedzielę moim zdaniem wygra Andrzej Duda stosunkiem 53:47 proc.
Czytaj też:
"W tych wyborach walczą wspaniały Orzeł Biały i maleńki tęczowy ptaszek"