Dziennikarz mówił w TV Republika o obostrzeniach związanych z COVID-19. Według niego wszystkim zaczyna towarzyszyć poczucie zagrożenia i niepewności jutra.
– Strach, negatywne emocje szukają ujścia i to widać w burdach na ulicach i w przekraczaniu norm i to nie tylko w Polsce, ale na świecie. Coś pęka, bo nie wiadomo, co będzie dalej – powiedział.
Ziemkiewicz jest sceptyczny wobec nowych obostrzeń i ich przestrzegania. Jego zdaniem rząd od pół roku tkwi w błędnym pomyśle na zwalczanie ognisk wirusa, który dzisiaj jest nieskuteczny, bo "nie ma skupisk zakażeń, tylko jest to rozproszone".
– Mam wrażenie, że restrykcje są wprowadzane na oślep. (…) Poza tym z jednej strony są restrykcje ograniczania zbiorowisk do 5 osób, z drugiej strony pozwala się na strajki, które ewidentne nie przestrzegają tych restrykcji, a policja nic nie robi, nie wystawia mandatów – mówił dziennikarz "Do Rzeczy".
– Mamy powody do niepokoju. Na świecie źle się dzieje, np. we Włoszech czy w Hiszpanii po ogłoszeniu kolejnych restrykcji ludzie zaczęli wychodzić na ulice, demonstracyjnie zrywają maski, bo nie da się żyć tak długo w lockdownach – ocenił.
Ziemkiewicz zaapelował, by mimo wszystko "nie zabijać się, nawet słowem". – Agresja jest wyrazem strachu i bezradności – powiedział.
Czytaj też:
Grodzki zlecił zbadanie wyroku TK. Jest odpowiedź ekspertów