Po zamachu w Berlinie na jaw wychodzą coraz to nowe informacje. Według niemieckich mediów, Tunezyjczyk już 10 maja został sklasyfikowany jako zagrożenie przez służby w Dusseldorfie. Ponadto, chociaż zgodnie z dokumentami Amri nie powinien opuszczać regionu Nadrenii Północnej-Westfalii, to w lutym był widziany w stolicy Niemiec.
Amri miał również nawiązać kontakt z lokalną komórką salafitów, czyli radykalnych islamistów. 24-latek miał podczas pobytu w Niemczech odwiedzić 15 meczetów, z czego 12 znajdowało się w Nadrenii. Służby przypuszczają, że zastrzelony w Mediolanie Tunezyjczyk, był ściśle powiązany z terrorystą znanym jako Abu Waala. Media nazywają go także "kaznodzieją bez twarzy". Był to kluczowy działacz Państwa Islamskiego w Niemczech.
Czytaj też:
Kolejne fakty ws. zamachu z Berlina. "Módl się za mnie bracie"