Polski Ład to rządowy program społeczno-ekonomiczny, który ma na celu wspomóc gospodarkę po koronakryzysie i umożliwić Polsce szybsze dogonienie państw Europy Zachodniej. Projekt został zaprezentowany w sobotę podczas konwencji Zjednoczonej Prawicy. Wśród licznych propozycji zawartych w Polskim Ładzie znalazła się podwyżka kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł, ułatwienia w uzyskiwaniu i spłacie kredytów mieszkaniowych oraz zmiana drugiego progu podatkowego – z 85 do 120 tys. zł. To także szereg pomysłów z zakresu polityki prodemograficznej oraz tzw. zielonego konserwatyzmu.
Ulga dla klasy średniej
W Radiu Plus Piotr Muller pytany był m. in. o ulgę dla klasy średniej i o to, czy będzie ona dotyczyła też prowadzących działalność gospodarczą.
– Nie można być analogiczna do tego co jest w przypadku umów o pracę, bo mają inny charakter. Należy się zastanowić, czy na przykład te osoby, które zatrudniają kilka osób, które są faktycznymi działalnościami gospodarczymi, a nie osobami, które de facto mają relacje umowy o pracę, czy jakieś mechanizmy tam stworzyć to jest przedmiotem dyskusji – mówił.
– To jeden z elementów, który jest brany pod uwagę w dyskusjach, które się toczą. Jeszcze raz podkreślę, że klin podatkowy w tej chwili wygląda tak, że przy wyższych kwotach jest 19 punktów procentowych różnicy między umową o pracę i działalnością gospodarczą. To nietypowa sytuacja w UE i państwach OECD – dodawał.
90 proc. podatników nie straci na reformie
Dopytywany, na czym będzie polegała ulga dla klasy średniej, stwierdził, że będzie to "mechanizm analogiczny do kosztów uzyskania przychodu, który powoduję, że dla osób zarabiających do 12,5 tys. zł ta reforma będzie neutralna".
– 90 proc. podatników na zmianie zyskuje, lub jest dla nich neutralna (...) Dzisiaj opłaca się dużo bardziej być na jednoosobowej działalności gospodarczej i wiele osób jest wypychanych na tzw. relacje B2B – dodawał.
Rząd chce wypychać na umowy o pracę?
– Z jednej strony są sektory, w których te osoby wypycha się na B2B, to mechanizm niekorzystny i zostanie zniwelowany, ale istota jest nieco inna. Osoby, które zarabiają dużo więcej płacą procentowo mniej. Osoba, która zarabia minimalne wynagrodzenie na umowę o pracę, płaci procentowo więcej niż osoba, która na działalności gospodarczej ma dochód na poziomie 30 tysięcy złotych. Czy to jest sprawiedliwe? – stwierdził, dopytywany, czy w ten sposób rząd nie chce "wypchnąć" ludzi na umowy o pracę.
Czytaj też:
Raś i Zalewski staną przed sądem koleżeńskim. Siemoniak: To element demokratyczności POCzytaj też:
Porozumienie wystawi swojego kandydata na prezydenta? Szokujące słowa Wypija