O. Szustak kilka dni temu udzielił głośnego wywiadu dla kanału “Imponderabilia”. Duchowny w ostrych, miejscami wulgarnych słowach wypowiedział się o biskupach i kościele. Postawę niezwykle aktywnego w mediach społecznościowych zakonnika analizował w rozmowie z Pawłem Zdziarskim na kanale "wRealu24" Paweł Lisicki.
Redaktor naczelny "Do Rzeczy" wskazał, że o. Szustak atakuje Kościół z pozycji osoby duchownej, budując w ten sposób celebrycką popularność.
Lisicki: Kościelny celebryta zdobywa poklask
– W dzisiejszych czasach to genialna maszyna zapewniająca sukces – reprezentować na zewnątrz instytucję, którą wewnętrznie się odrzuca i krytykuje. To zyskuje w oczach odbiorców szczególną wartość, czyli daje poczucie autentyczności. […] To sposób na uznanie w oczach coraz bardziej rosnącej publiczności, która tego potrzebuje w związku z procesem osłabienia kościoła, dechrystianizacji i postępującej laicyzacji. Tego typu zakonnicy, czy tego typu produkty medialne, jak ksiądz atakujący kościół, są wręcz wymarzonym marketingowo tworem – mówił publicysta.
Lisicki zachęcił do spojrzenia na problem z nieco bardziej tradycyjnego punktu widzenia. – Czy jest rzeczą właściwą, żeby w często wulgarnych, banalnych, płaskich słowach opisywać życie kościoła. Żeby kwestionować przed szeroką publicznością to, co powinno być nienaruszalną normą wiary? Czy to wypełnia cel, jaki powinien mieć przed sobą każdy ksiądz i zakonnik, czyli teoretycznie obrony chwały Pana Boga, troski o ludzkie dusze, zachęcanie ludzi do pokuty? Oczywiście, że to nie spełnia tych kryteriów. To zamiast przyczyniać się do budowy i wzmocnienia chrześcijaństwa jest rozsadnikiem chaosu i zamieszania – mówił.
"Korzystają z osłabienia autorytetu hierarchów"
Lisicki wskazał, że należy zadać pytanie, jak to się stało? – Polska jest tu tylko elementem. To, co oglądamy w tej chwili w postaci o. Szustaka, w Austrii było rozpowszechnione na skalę masową już w latach 80 i 90 – podkreślił, dodając, że celebryci medialni już wtedy atakowali kościół, który reprezentują.
Publicysta tłumaczył, ze takie zachowania wynikają z osłabienia autorytetu. – Ktoś taki korzysta z sytuacji, że biskupi, czy osoby hierarchicznie wyżej postawione tolerują tego typu zachowania albo postępują w sposób tak niezgrabny albo tak nieskuteczny, że wytwarza atmosferę, że ten ktoś jest ofiarą prześladowań, ale korzysta z tego poczucia, że on mówi coś nadzwyczajnego i dzięki temu buduje sobie pozycję kogoś odważnego, bezkompromisowego, nonkonformisty – mówił Lisicki.
– Moim zdaniem w obecnych czasach nie ma większego konformizmu niż publiczne atakowanie kościoła z pozycji zakonnych, czy kościelnych. To jest taniocha, najprostsza rzecz jaką można zrobić. Jeśli ktoś jest dziś człowiekiem odważnym i kimś nonkonformistycznie nastawionym, to potrafi do już zdechrystianizowanej publiczności mówić rzeczy niepopularne. Nie takie, których oni chcą słuchać, tylko takie których słuchać nie chcą. Nie takie, które zdobywają poklask, ale takie, które powodują często wzgardę, odrzucenie albo potępienie – powiedział Paweł Lisicki.
Czytaj też:
Rzecznik KEP odpowiada o. Szustakowi. Padły mocne słowaCzytaj też:
Abp Gądecki zaprosił o. Szustaka na rozmowę. "Gdy pojawiają się wątpliwości..."