Dramat Floriana Zellera z wybitną rolą Anthony’ego Hopkinsa omawiałem osobno; o „Nomadlandzie” i „Minari” należy pisać razem, bo są to dzieła, które się uzupełniają, które niespodziewanie weszły w dialog o korzeniach Ameryki i chorobie dziś te korzenie niszczącej.Obydwa filmy są dziełami imigrantów: autorka „Nomadlandu” Chloé Zhao to Chinka urodzona w Pekinie, bogaci rodzice wysłali ją do Wielkiej Brytanii i USA, by zdobywała wykształcenie. Autor „Minari” to z kolei Lee Isaac Chung, który przyszedł na świat już w Ameryce, ale jego rodzice byli przybyszami z Korei Południowej. Nie powinno nas to dziwić: Ameryka to kraj imigrantów, Hollywood od początków swego istnienia opowiadało amerykańskie sny rękami przybyszów z Niemiec, Polski czy ze Szwecji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.