Zmiana ustroju stolicy zakłada powiększenie jej obszaru z 18 do 33 gmin. Warszawa miałaby wchłonąć m.in. Górę Kalwarię, Ożarów Mazowiecki, Łomianki, Nieporęt i Wołomin. Swoje propozycje PiS tłumaczy dobrem miasta. Partia Jarosława Kaczyńskiego chce podnieść status Warszawy i upodobnić ją do innych europejskich stolic, takich jak Berlin, Budapeszt czy Praga.
– PiS nie robi tej ustawy po to, żeby ułatwić życie mieszkańcom stolicy, ale aby wygrać wybory w Warszawie, bo wie, że bez tego nie wygra. Chcą rządzić w Warszawie nawet kosztem zmian w prawie, które są szkodliwe – powiedziała w rozmowie z "Super Expressem" Małgorzata Kidawa-Błońska z PO.
Czytaj też:
Reprywatyzacja po warszawsku. Baranowska: PO będzie bronić Gronkiewicz-Waltz
Politolog: Będzie bitwa PiS z liberałami
Jak stwierdził prof. Kazimierz Kik, Warszawa to siedlisko liberalnych elit, gdzie PiS nie jest w stanie wygrywać, ale proponowane zmiany administracyjne mogą odwrócić trend. – PiS jest bardzo zdeterminowany, aby powiększyć swój elektorat i w konsekwencji wygrać bitwę z liberałami w stolicy – ocenił politolog.
– Argument, że chcemy wygrać wybory w stolicy i dlatego zmieniamy granice, jest obraźliwy dla mieszkańców terenów podwarszawskich, dlatego że są wtedy traktowani jako maszynki nieświadome tego, na kogo oddają głos – podkreśliła z kolei Beata Mazurek, rzecznik PiS.
Czytaj też:
Jest projekt zmieniający ustrój Warszawy. Miasto stołeczne zmieni się w metropolię