Ukraina – czynnik stały
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Ukraina – czynnik stały

Dodano: 
Petro Poroszenko (b. prezydent Ukrainy) i Andrzej Duda (prezydent RP)
Petro Poroszenko (b. prezydent Ukrainy) i Andrzej Duda (prezydent RP) Źródło: PAP / Jacek Turczyk
Prawica nie musi idealizować Ukrainy, powinna z nią rozmawiać.

PiS przestawia wajchę” – ogłosił na łamach „Do Rzeczy” Tomasz Kwaśnicki, redaktor portalu Kresy.pl. Na zasadzie kontrastu przedstawił najpierw odpowiednio wybrane i opatrzone zjadliwymi komentarzami wypowiedzi nielubianych przez siebie reprezentantów tego, co nazywane jest w części polskiej prawicy „giedroycizmem” – czyli naiwnym nastawieniem proukraińskim. Dopiero na tym tle Kwaśnicki przynosi zwolennikom swojej publicystyki krzepiącą nowinę – sam Jarosław Kaczyński zmienia kurs.

Nie będę zaprzeczał, że rozwijana latami sympatia do Ukrainy skłoniła wielu uczestników dialogu z Kijowem do zamykania oczu na niepokojące tendencje szowinistyczne za wschodnią granicą. Jednak teza, że na Ukrainie rządzi banderyzm, to przerysowany ideologiczny dogmat. Przejaw schematyzmu niezauważający wielu barw pośrednich – choćby tych posłów parlamentu ukraińskiego, którzy niedawno odrzucili progenderową konwencję o zwalczaniu przemocy z racji dojrzałej refleksji konserwatywnej. Dialog z Ukrainą nie jest łatwy, ale jest kontynuacją idei ruchu Solidarność, wskazań Jana Pawła II i wreszcie jest dziedzictwem Lecha Kaczyńskiego. Problemem Ukrainy nie są fani Bandery – 1 stycznia 2016 r. w dwumilionowym Kijowie na marszu kuczci lidera UPA maszerowało tysiąc, może dwa tysiące demonstrantów. Profanacje polskich miejsc pamięci w Hucie Pieniackiej i Bykowni muszą niepokoić, ale nie sposób wykluczyć, że mogą być prowokacją rosyjskiego FSB. Jednak głównym problemem Ukrainy i Polski nie są dziś banderowcy, lecz oligarchowie, skorumpowane sądy i policja.

Nie możemy udawać, że tego kraju nie ma, bo Ukraina jest czołową zaporą przed jakimikolwiek planami odbudowania wpływów Kremla w naszej części Europy. Zaporą, niekiedy irytującą, ale jak na razie trwałą. Dlaczego nie dostrzegają tego ci, którzy sławią realizm Romana Dmowskiego? Dlaczego lubią w kółko powtarzać slogan „Rosja – czynnik stały”, a nie chcą dostrzec Ukrainy jako czynnika stałego u granic Polski?

Prawica nie musi idealizować Ukrainy, powinna z nią rozmawiać. A temperaturę rozmów dostosowywać do zachowania drugiej strony. Jednak rozmawiać, a nie czekać z szampanem, kiedy wolną Ukrainę wreszcie diabli wezmą. W 1939 r. tak zachowywali się wobec Polski Litwini. Długo nie nacieszyli się naszą porażką.

Artykuł został opublikowany w 8/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także