"Ukraina nie jest w stanie obejść się bez znacznych ilości importowanego gazu w pierwszym kwartale 2022 roku, aby poradzić sobie ze szczytowym obciążeniem systemu energetycznego w sezonie niskich temperatur" – napisał Kobolew w artykule opublikowanym na łamach ukraińskiego tygodnika "Dzerkało Tyżnia".
Według jego prognozy, w optymistycznym scenariuszu rząd w Kijowie będzie musiał znaleźć od 2 do 6 mld dolarów na wsparcie Naftohazu – największego ukraińskiego przedsiębiorstwa działającego w sektorze energetycznym. Z kolei scenariusz pesymistyczny może oznaczać odprowadzenie części rosyjskiego gazu z rurociągów tranzytowych.
"Reakcja Rosji na kradzież gazu jest łatwa do przewidzenia" – ostrzega Kobolew. I dodaje, że tranzyt przez Ukrainę może zostać zawieszony, a umowa tranzytowa podpisana w grudniu 2019 roku zerwana. Ponadto nastąpi uruchomienie Nord Stream 2 i odmowa Gazpromu co do korzystania z ukraińskiego szlaku przesyłowego – za milczącą zgodą zachodnich partnerów.
Małe zapasy gazu na Ukrainie
Prezes Gazpromu Aleksiej Miller poinformował niedawno, że 24 grudnia ukraińskie podziemne rezerwy gazu osiągnęły rekordowo niski poziom. Przekonywał też, że w ubiegłym roku Rosja przetransportowała przez Ukrainę tyle gazu, ile oczekiwano w ramach obowiązującego kontraktu.
Według doniesień agencji TASS, obecnie podziemne magazyny gazu na Ukrainie są zapełnione w 43,7 proc.
W ostatnich tygodniach ceny gaz biją rekordy. Zdaniem polskich władz jedną z przyczyn jest szantaż gazowy ze strony Rosji związany z Nord Stream 2.
Czytaj też:
Były szef NATO zdradza, co powiedział mu PutinCzytaj też:
Inwazja na Ukrainę? "Rosja czeka na to, aż zamarznie ziemia"