– Może dojść do sytuacji, w której siły i zdolności grupy regionalnej nie wystarczą do niezawodnego zapewnienia bezpieczeństwa Państwa Związkowego (Rosji i Białorusi - red.) i musimy być gotowi do jego wzmocnienia – powiedział Fomin, którego cytuje agencja TASS. – Wspólnie ze stroną białoruską uzgodniono, że konieczne będzie zaangażowanie całego potencjału militarnego dla wspólnej obrony – dodał.
Wiceminister obrony Rosji zapowiedział, że w związku z tym "zbliżające się ćwiczenia na terytorium Białorusi obejmą niektóre centra dowodzenia i jednostki Wschodniego Okręgu Wojskowego Rosji, które w styczniu tego roku przeprowadzają niespodziewaną inspekcję w rosyjskich siłach zbrojnych".
Fomin zapowiedział, że podczas ćwiczeń połączonych sił reakcji Państwa Związkowego praktykowane będą "różnorodne wspólne operacje neutralizujące zagrożenia i ryzyko destabilizacji na granicach Rosji i Białorusi".
Łukaszenka o "scenariuszu konfrontacji" z Polską
O wspólnych manewrach z Rosją zaplanowanych na luty informował wczoraj także białoruski dyktator Aleksandr Łukaszenka. Przekonywał, że przeprowadzenie ćwiczeń jest potrzebne, ponieważ Ukraina zgromadziła wojska w pobliżu Białorusi. Stwierdził też, że Polska i kraje bałtyckie mają ponad 30 tys. żołnierzy w pobliżu białoruskich granic.
– To powinny być normalne manewry zgodnie z konkretnym scenariuszem konfrontacji z siłami Zachodu, państwami bałtyckimi i Polską, oraz południa - Ukrainą – oświadczył Łukaszenka.
Ruchy wojsk rosyjskich są uważnie obserwowane, ponieważ nagromadzenie sił w pobliżu granic Ukrainy i lawina groźnej retoryki wzbudziły obawy Zachodu, że Rosja planuje inwazję. Moskwa zaprzecza wszelkim takim planom, ale wykorzystała impas do wysunięcia żądań gwarancji bezpieczeństwa ze strony Zachodu, w tym powstrzymania ekspansji NATO i zapewnienia, że Ukraina nigdy nie zostanie przyjęta do sojuszu.
Czytaj też:
Niemiecka gazeta: Nord Stream 2 to przygotowanie do wojnyCzytaj też:
Szefowa MSZ Niemiec: Rosja zapłaci wysoką cenę za agresję na Ukrainę