– Czasy się zmieniły. Jest wojna, giną ludzie, giną dzieci. Mamy ponad 120 zabitych dzieci. Musimy zmienić ten język, musimy doprowadzić do podjęcia decyzji i konkretnych działań przeciwko Rosji – mówił ambasador w TVN24.
Według niego "jeżeli NATO ciągle będzie myśleć, czy wejdziemy w tę wojnę, czy nie wejdziemy, to wojska rosyjskie przyjdą do NATO i będą walczyć tutaj, a nie na Ukrainie".
– To, o co prosimy, to zamknięcie nieba albo samoloty. Damy radę sami, mamy wykształconych pilotów i już dotychczas pokazaliśmy, że możemy bardzo sprawnie wykorzystywać sprzęt wykorzystywany według standardów NATO. Jesteśmy już w NATO. Dajcie nam te samoloty, bardzo na to liczymy – oświadczył Deszczyca.
Ukraina już miesiąc broni się przed Rosją
W czwartek minął miesiąc od inwazji Rosji na Ukrainę. Od 24 lutego rosyjskie wojska ostrzeliwują ukraińskie miasta, nie oszczędzając kobiet i dzieci. Według szacunków ONZ, od początku wojny zginęło prawie 1000 cywilów, w tym ponad 100 dzieci. Miliony Ukraińców uciekły z kraju, najwięcej do Polski (2,2 mln).
Władimir Putin wysłał wojska na Ukrainę w odpowiedzi na prośbę przywódców samozwańczych republik Donieckiej i Ługańskiej, które wcześniej Rosja uznała za niepodległe i podpisała z nimi umowy o współpracy i wzajemnej pomocy.
Atak na Ukrainę poprzedziło telewizyjne wystąpienie Putina, w którym poinformował, że podjął decyzję o przeprowadzeniu "specjalnej operacji wojskowej" w celu ochrony osób "cierpiących nadużycia i ludobójstwo przez reżim kijowski".
Moskwa domaga się od Kijowa m.in. uznania Krymu za rosyjski oraz "demilitaryzacji i denazyfikacji" Ukrainy.
Czytaj też:
Soloch: Atak nuklearny oznaczałby III wojnę światową i koniec świata, w jakim żyjemyCzytaj też:
Gen. Koziej: Putinowi został plan B