Wspólna lista opozycji? Prof. Chwedoruk: Dla wielu polityków zabrakłoby miejsca na listach

Wspólna lista opozycji? Prof. Chwedoruk: Dla wielu polityków zabrakłoby miejsca na listach

Dodano: 
prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego
prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego Źródło: PAP / Marcin Obara
Pamiętamy wszyscy, jak wyglądały wyniki ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego i sukces SLD na wspólnych listach, a potem krytyczna recepcja takich wyników w PO – mówi politolog, prof. UW Rafał Chwedoruk w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Pojawiają się sondaże, z których wynika, że jedna lista opozycji miałaby szansę wygrać wybory parlamentarne z dużą przewagę nad PiS. Czy w pana ocenie taka lista ma szansę powstać?

Prof. Rafał Chwedoruk: Realność tego scenariusza fluktuuje przez ostatnie lata. Mam tutaj na myśli czas od rozpadu Koalicji Europejskiej. Myślę, że wówczas nie doceniono znaczenia końca tej inicjatywy dla polskiej polityki. Biorąc pod uwagę wymiar programowy, to taka koalicja miałaby bardzo kruche podstawy, ponieważ obejmowałaby partie bardzo różne od siebie. Szczególnie oś Platforma Obywatelska – Lewica byłaby osią, gdzie dwa skrajne punkty, byłyby od siebie zupełnie odległe, zarówno w kwestiach ekonomicznych jak i kulturowych. Także zróżnicowanie interesu wyborców byłoby tu spore.

Do tego mamy też kwestię list wyborczych.

Ależ oczywiście. W tego typu sytuacjach wielu polityków musiałoby się liczyć z sytuacją, że ktoś nie dostałby miejsca na listach wyborczych. Pamiętamy wszyscy, jak wyglądały wyniki ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego i sukces SLD na wspólnych listach, a potem krytyczna recepcja takich wyników w PO.

Co z przywództwem w wypadku takiej listy?

To bardzo ważna kwestia. Paradoksalnie w czasach Grzegorza Schetyny było to dużo prostsze, ponieważ był to polityk dużo mniej wyrazisty od Donalda Tuska, czy nawet od Rafała Trzaskowskiego, od którego pozostawał zwłaszcza w kwestiach kulturowych dużo bardziej zachowawczy. W tym momencie dyskusja o przywództwie nabiera zupełnie nowej dynamiki, ale nie dlatego, że któryś z opozycyjnych polityków, czy kandydatów, traciłby w sondażach lub na znaczeniu, lecz okazuje się, że w samej PO jest przynajmniej dwóch polityków pretendujących do roli lidera opozycji.

Czyli walka o fotel lidera już w samej PO?

W dzisiejszej polityce odpowiedź przynoszą sondaże. Jeżeli biorąc pod uwagę wszelkie możliwości i różną koniunkturę, taka opozycyjna lista byłaby zdolna wygrać z PiS-em, mając przewagę wykraczającą w sondażach stale powyżej 5 proc., to wówczas wytworzyłoby się permanentne napięcie, wśród wielu wyborców, czy nawet działaczy partyjnych. Pamiętajmy, że w wielu wypadkach, na poziomie samorządu PO, PSL i Lewica są na siebie skazane. Natomiast, jeśli sondaże nie będą dawały pewności zwycięstwa opozycji, jeśli odsetek wyborców opozycyjnych, którzy w żadnym wariancie nie chcieliby głosować na Platformę, pozostanie znaczący statystycznie, to zwiększy ostrożność liderów mniejszych partii wobec jedności. Wiele wyjaśni się na jesieni tego roku.

Dlaczego?

Wygląda na to, że jesienią nie będzie wyborów, jednak zjawiska kryzysowe, problemy w gospodarce, globalne przesilenie polityczne, wybory w USA do Kongresu – to wszystko stworzy nowe kontury polityki. Warto pamiętać, że mniejsze ugrupowania opozycyjne jak Polska 2050, Lewica, czy PSL, tkwiące są na poziomie poparcia od 5 do 12 proc., w istocie balansują na granicy progu wyborczego. W ich wypadku wahnięcia o 2-3 proc. w górę czy w dół w sondażach, mogą wpływać na perspektywę formy startu w wyborach.

Czytaj też:
Jak wygrać z PiS? Komorowski: Wspólna lista to nie jest jedyna szansa
Czytaj też:
Dworczyk: To Morawiecki zmienił postawę Scholza

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także