DoRzeczy.pl: Polska jest w grupie państw UE, które chcą wprowadzić na stale blokadę wydawania wiz dla obywateli Rosji. Czy faktycznie jest taki plan?
Paweł Jabłoński: Zdecydowanie tak. Polska już w lutym wprowadziła taką blokadę na poziomie krajowym. Podjęliśmy decyzję, żeby maksymalnie ograniczyć wydawanie wiz dla Rosjan. Wydawane są tylko wizy humanitarne, bądź w przypadkach wyjątkowych, gdy np. chodzi o małżonków będących obywatelami Polski.
I pojawia się problem dotyczący Strefy Schengen.
Jako kraj należący do strefy, musimy respektować wizy wydawane przez inne kraje. Dlatego uważamy, że żaden kraj należący do Unii Europejskiej nie powinien wydawać wiz dla obywateli Rosji, ponieważ konieczna jest maksymalna presja, więc i społeczeństwo rosyjskie musi ją odczuwać. Jeśli chcemy doprowadzić do zmian myślenia w Rosji, to wewnętrzna presja społeczna, jest tutaj bardzo potrzebna.
Problem w tym, że wiele krajów UE nie wprowadziło takiej blokady. Potrzebne są dalsze rozmowy?
Wiele krajów UE takich działań nie podjęło, jednak w tej chwili rozpoczęły się bardzo intensywne prace nad tym, żeby doprowadzić do zmiany przepisów i zastosowania porozumienia wizowego pomiędzy Rosją a Unią Europejską. Uważamy, że argumenty podnoszone przez Niemcy, czy inne kraje, bądź nawet część polskich polityków, jak Radosław Sikorski, który powiedział, że „Rosjanie powinni mieć prawo wjazdu do UE, bo pod wpływem tych wyjazdów się zmienią”, jest nietrafiona, bądź można taką postawę określić skrajną naiwnością w myśleniu. Jeśli ktoś jeszcze kilka lat temu uważał, że Rosja zmieni się z powodu relacji handlowych z Europą, dziś powinien wyciągnąć z tego wnioski.
Nie ma pan wrażenia, że kraje takie jak Polska, Litwa czy Estonia dużo lepiej postrzegają zagrożenie ze strony Rosji i starają się walczyć o to na różnych polach, a na Zachodzie gdzieś to wygasło?
Nie mam wrażenia, żeby to wygasło, jednak niebezpieczeństwo, że tak będzie, oczywiście istnieje. Musimy budować koalicję państw myślących podobnie. Pan wymienił państwa nadbałtyckie, jednak jest ich trochę więcej. Cały czas podejmujemy starania, żeby przekonać kraje UE do postrzegania rzeczywistości, która odpowiada prawdzie. Polska i państwa bałtyckie przez lata były oskarżane o rusofobie, a nasze spostrzeżenia i ostrzeżenia przed tym, co Rosja może zrobić, były traktowane jako, albo coś wyolbrzymionego, albo podyktowane fobią. Okazało się, że to Polska i państwa nadbałtyckie miały rację. Dziś również Zachód musi podjąć wszelkie działania, żeby Rosję zatrzymać, bo inaczej ona sama tego nie zrobi.
Czy szantaż energetyczny, zwłaszcza gazowy, który stosuje Rosja, może okazać się skuteczny? Co jeśli Niemcy się wyłamią, bo i takie głosy z Berlina padają?
To byłaby decyzja fatalna. Na szczęście takie głosy nawet w Niemczech wciąż są marginalne. Zagrożenie jednak istnieje. Należy zdawać sobie sprawę, że nie jest to wyłącznie naturalna debata, która toczy się w każdym kraju. To również są działania Rosji, która ma swoich współpracowników i agentów w wielu krajach. Jeśli była zdolna skorumpować najważniejszych polityków w Europie, na czele z Gerhardem Schröderem, który wprowadził swoją politykę w zamian za nagrodę od Putina, to dziś ci ludzie będą działali w interesie Moskwy. Należy wciąż uświadamiać wszystkich, jak wielkie to jest niebezpieczeństwo.
Na koniec chciałbym jeszcze zapytać o KPO. Czy możemy powiedzieć, że dziś w Europie są dwa państwa, które dotykają sankcje: Polska i Rosja? Podziali pan taką opinię?
Z pewnością sytuacja, w której dziś jest Unia Europejska i Polska, ponosząca największe obciążenie w kontekście pomocy Ukrainie, pomocy uchodźcom i wsparcie militarne, jest trudna. Polska niestety wciąż jest traktowana jak państwo, któremu trzeba blokować pieniądze, czy właśnie obkładać takimi sankcjami. To zjawisko bardzo niebezpieczne dla UE. Jeśli instytucje unijne nie zmienią swojego działania, będzie to groziło dalszymi podziałami i osłabianiem całej wspólnoty.
Czytaj też:
Rząd wypracuje mechanizm interwencji na rynku nawozówCzytaj też:
Premier Finlandii chwali Polskę za pomoc Ukrainie
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.