W trakcie w XXXI Forum Ekonomicznego w Karpaczu grupa dziennikarzy, w tym Justyna Dobrosz-Oracz z "Gazety Wyborczej", próbowała zapytać europosła PiS Zdzisława Krasnodębskiego o jego ostatnią wypowiedź na temat zagrożenia ze strony Zachodu.
Wypowiedź polityka Prawa i Sprawiedliwości od kilku tygodni wywołuje emocje.
W trakcie spotkania w Karpaczu, jeden z dziennikarzy zapytał prof. Krasnodębskiego czy ten "dalej uważa, że zagrożenie ze strony Zachodu jest większe niż ze Wschodu".
W odpowiedzi europoseł zaprosił przedstawicieli mediów na panele dyskusyjne.
– Zagalopował się pan? A może miał pan coś innego na myśli, jest szansa to wyjaśnić – nie ustępowała jednak przedstawicielka "Gazety Wyborczej".
W tym momencie prof. Krasnodębski spojrzał na nazwę redakcji na mikrofonie Dobrosz-Oracz i stwierdził: "Wyborcza. Dziękuję bardzo".
Prof. Krasnodębski: Putina nas nie dzieli, ale łączy
– Uważam, że zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe niż ze strony Wschodu – tłumaczył w sierpniu polityk w programie "W punkt" w Telewizji Republika.
– To jest paradoksalne, oczywiście, Rosja jest brutalna, Rosja może wypowiedzieć wojnę, ale Polacy wiedzą w sensie duchowym, czy psychologicznym, jak z takim niebezpieczeństwem się obejść – tłumaczył prof. Krasnodębski.
– Putina nas nie dzieli, ale łączy. Natomiast UE posługuje się zupełnie innymi środkami. Raczej zachętami, pieniędzmi, siłą miękką, na pewno atrakcyjnością – dodał polityk.
Europoseł dodał, że instytucje unijne maja bardzo sprawnie działających prawników, przez co trudno z nimi wygrać. – Na Rosję trzeba mieć Abramsy, wiadomo jakich środków użyć. Natomiast, żeby sobie poradzić z UE, to wymaga większego wysiłku organizacyjnego, intelektualnego – i w tym sensie to jest większe niebezpieczeństwo – podkreślił.
Czytaj też:
Trzaskowski: PiS próbuje obrzydzić Polakom Unię EuropejskąCzytaj też:
"Rozwiążmy państwo i Niemcy niech tutaj rządzą". Mocne słowa Jakiego