Gdyby spojrzeć na polską politykę jedynie przez pryzmat zagranicznych mediów, zaskakujące okażą się trzy rzeczy: jak wiele uwagi poświęca się polskiej opozycji, jak spójne i negatywne są oceny obecnego rządu oraz – co tłumaczą punkty pierwszy i drugi – jak często teksty wychodzą spod pióra polskich dziennikarzy, a komentarze z ust polityków Platformy czy Nowoczesnej. Nie przeszkadza to jednak rodzimym mediom w cytowaniu opinii lewicowo-liberalnych dziennikarzy znad Wisły jako „głosu »New York Timesa«”. Wystarczy podać tytuł zachodniego medium, zapomnieć o nazwisku autora i w taki sposób odbiorca otrzymuje głos prasy niemieckiej, francuskiej albo hiszpańskiej. Jak twierdzi Dominika Ćosić, korespondentka TVP w Brukseli, zjawisko produkcji „echa z zagranicy” przypomina obieg zamknięty. – To prosty i skuteczny mechanizm, w którym tworzy się jakieś zjawisko, opisuje je z konkretnej perspektywy politycznej, a następnie poprzez zakamuflowanie autora stwarza wrażenie, że cały świat żyje np. protestami ulicznymi w Warszawie i uważa Polskę za enfant terrible Europy – mówi dziennikarka.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.