TOMASZ D. KOLANEK: Bez wątpienia Xi Jinping jest obecnie jednym z najpotężniejszych ludzi na świecie i mało kto nie zna jego nazwiska. Taka sytuacja jednak ma miejsce od niedawna. Dotychczas Xi był w cieniu, nie wychylał się, a jak mówiło się o „władcach świata”, to wymieniano prezydentów USA czy Putina...
PROF. JAKUB POLIT: Od razu muszę zaprotestować. Rozmaite badania opinii publicznej podkreślają, że ponad połowa mieszkańców USA nie zna nazwiska Xi Jinpinga i nie wie, kto to jest. Oczywiście fakt ten świadczy tylko o tamtejszym społeczeństwie. Nawiasem mówiąc, podczas drugiej wojny światowej Amerykanie nie mieli pojęcia, jak nazywa się cesarz Japonii, a kiedy mieli wybrać w ankiecie jego imię, to wybierali zwykle albo Kamikadze, albo Harakiri.
To oczywiście nie znaczy, że Xi Jinping nie jest dziś jednym z najważniejszych decydentów światowych.
Wpisując w polskojęzyczną Wikipedię hasło „Xi Jinping”, otrzymujemy tekst, którego lektura zajmuje mniej więcej trzy minuty...
Nie dziwi mnie to. Fakt, że w Polsce więcej osób może kojarzyć tego człowieka, nie oznacza, że ktokolwiek się nim interesuje.
Zapewniam pana, że z kolei na anglojęzycznej Wikipedii – a nie jest to jeszcze strona pisana przez chińskich działaczy – znajduje się naprawdę obszerny tekst na temat Xi Jinpinga, a także obszerny biogram jego ojca, co dowodzi, że była to postać dosyć interesująca.
W Polsce z racji relatywnie krótkiego trwania epoki komunistycznej ani syn Nicolae Ceauşescu, ani inny komunistyczny działacz, choćby był przygotowywany do przejęcia schedy po ojcu, takiej schedy objąć nie zdołał. To udawało się jedynie w Azji.
Co wiemy na pewno o życiorysie Xi? Skąd ten człowiek się wziął?
Jego życiorys jest „mniej typowy” niż jego poprzedników, ale będący następstwem zmiany pokoleniowej.
Xi Jinping to po prostu komunistyczne książątko, to znaczy komunistyczny działacz będący synem komunistycznego działacza. Ponieważ komunizm rozpoczęto budować w Chinach później niż w ZSRS, to z przyczyn generacyjnych, z przyczyn metrykalnych, komuniści w drugim pokoleniu doszli do władzy późno. Zwłaszcza że w Chinach preferowano przywódców sędziwych.
Tutaj mamy człowieka, który urodził się w roku śmierci Stalina i który już w młodości podążał „właściwą ścieżką”, ponieważ jego ojciec Xi Zhongxun – partyjny weteran, specjalista od spraw propagandy, kultury i edukacji – był bardzo ważną, acz zasiadającą w drugim rzędzie postacią w ramach chińskiej Kompartii. Właśnie dlatego mówię, że Xi Jinping należy do grona książątek, którym to terminem określa się narybek rewolucjonistów, urodzony, kiedy ich ojcowie zdobyli władzę. Podkreślam: ZDOBYLI WŁADZĘ, ponieważ zdarzali się działacze będący synami komunistów, urodzeni jeszcze przed zwycięską dla czerwonych wojną domową. Właściwymi książątkami są potomkowie panujących książąt, ludzie urodzeni w purpurze władzy.
Xi Jinping wychował się w chińskim mieście cesarskim Zhongnanhai, pekińskiej dzielnicy monarszej, gdzie zamieszkał jego ojciec u boku samego przewodniczącego Mao. Nie znaczy to, że Xi nie miał młodości bardzo burzliwej z uwagi na to, kim byli Mao i stworzone przez niego państwo.
A doświadczenia młodocianego Xi były przykre, ponieważ jako nastolatek zderzył się on z osławioną rewolucją kulturalną. Podczas niej nawet komuniści w Chinach nie znali dnia ani godziny.
Zderzenie, o którym pan mówi, jest stuprocentowym faktem z życia Xi? Czy może chce on w ten sposób, robiąc z siebie ofiarę rewolucji kulturalnej, budować swoją legendę?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.