"Powiedzcie swoim obywatelom, że to się nie może wydarzyć, bo wciąż możecie skończyć jak Polska" – wskazał Wałęsa ostrzegając, że Izraelczycy nie mogą dopuścić do przeprowadzenia reform planowanych przez rząd Benjamina Netanjahu.
"Haaretz" opisuje, że 79-letni były prezydent i laureat Pokojowej Nagrody Nobla przyznał również, że "nie udało się Polakom powstrzymać antydemokratycznych zmian w polityce, które konserwatywno-prawicowy polski rząd realizował od dojścia do władzy w 2015 roku".
"Popełniliśmy w Polsce poważny błąd. Od pierwszej chwili, gdy pojawiły się idee podobne do tych, które są obecnie wyrażane w Izraelu, trzeba było z nimi bardzo mocno walczyć. Ale nie walczyliśmy wystarczająco, a dziś jest to już niemożliwe" – ocenia Wałęsa.
Wałęsa przewiduje rozruchy
Według byłego prezydenta problem z demokracją w Polsce jest dziś tak poważny, że "trzeba by ulicznej rewolucji z użyciem siły", aby przywrócić sytuację do stanu poprzedniego. "Tak daleko posunęło się Prawo i Sprawiedliwość w niszczeniu demokracji i wolności" – przekonuje Lech Wałęsa.
To nie koniec zaskakujących stwierdzeń. Były lider "Solidarności" ostrzegł, że Izraelczycy muszą działać szybko, aby zapobiec pogorszeniu sytuacji, które może zakończyć się wojną domową. Jego zdaniem rozruchy są możliwe również nad Wisłą, po wyborach parlamentarnych. "Jeśli Prawo i Sprawiedliwość znowu wygra nadchodzące wybory, to u nas będzie wojna domowa. Aby zapobiec wojnie domowej w Izraelu, musicie natychmiast przeciwstawić się posunięciom rządu. Nie pozwólcie im zniszczyć waszej demokracji" – zaapelował Lech Wałęsa na łamach "Haaretz".
Były prezydent wypowiedział się też na temat znajomości z szefem rządu Izraela. "Z Netanjahu spotkałem się kilka razy i nie mam zamiaru go o nic oskarżać, ale widzę, że to, co stało się w Polsce, może się wydarzyć także w Izraelu" – ocenił Wałęsa.
Czytaj też:
Wałęsa: Było ładnie, ale ciekawych elementów zabrakło