O godz. 18 premier Katalonii Carles Puigdemont ogłosi decyzję ws. niepodległości regionu. Czego możemy się spodziewać?
Możemy się spodziewać dwóch opcji. Po pierwsze może to być jednostronne ogłoszenie niepodległości, a więc powiedzenie, że jesteśmy samodzielnym państwem. Wówczas mamy do czynienia z eskalacją konfliktu na linii Madryt-Barcelona, co może się wymknąć spod kontroli. Wtedy może dojść do rozwiązań siłowych ze strony Madrytu, co byłoby najgorsze.
Po drugie może być tak, że premier Katalonii nawiąże do referendum, powie o dążeniu do niepodległości, ale wspomni także o negocjacjach z rządem w Madrycie, w kontekście wzmocnienia autonomii regionu w ramach państwa hiszpańskiego. Chodzi przede wszystkim o przywrócenie pewnych rozwiązań, które Katalonii dawał status z 2006 roku, a co później zostało cofnięte przez obecny rząd w Madrycie.
Media informują, że rząd w Madrycie jest gotowy do zatrzymania premiera Katalonii tuż po jego dzisiejszym przemówieniu, gdyby ogłosił decyzję o niepodległości. Zakładając, że dojdzie do czarnego scenariusza, to co może nas czekać dalej? Jak zachowa się Unia Europejska w obliczu ewentualnej eskalacji konfliktu?
Myślę, że byłoby to jedno z gorszych rozwiązań, ponieważ zatrzymanie premiera Katalonii mogłoby te nastroje – które i tak są już gorące – jeszcze bardziej podgrzać. Tam, gdzie są emocje, wszystko wymyka się spod kontroli. Sądzę, że Unia Europejska zdecydowanie się od tego odetnie. Prawdopodobnie wszystkie państwa członkowskie jednoznacznie nie uznają niepodległości Katalonii, a więc ten warunek istotny – uznanie międzynarodowe – nie zostanie spełniony.
Unia Europejska będzie się jednak opowiadała za dialogiem. Dzisiaj obraduje Komitet Regionów UE, który na pierwszym miejscu stawia dialog i porozumienie. Do porozumienia będzie jednak ciężko, ponieważ obie strony sporu nie chcą ustąpić ani o krok. To powoduje, że mamy grę zero-jedynkową.
Wydaje się jednak, że rząd w Madrycie po części sam doprowadził do obecnej sytuacji. Warto pamiętać, że rząd w Madrycie oddał Katalonii m.in. edukację, która szybko stała się orężem separatystów. Co pan sądzi o dotychczasowej polityce rządu centralnego?
Myślę, że rząd centralny w Hiszpanii zlekceważył możliwości obecnego premiera Katalonii. Zlekceważył, ponieważ myślał, że nie dojdzie do takiej sytuacji, jaką mamy obecnie. Sądzono, że będzie podobnie, jak w 2015 roku, gdy już próbowano podjąć takie działania. Powiem tak: zlekceważenie, niedocenienie determinacji premiera Katalonii i całkowita przegrana politycznie.
Są takie komentarze, jak w tygodniku "The Economist", które mówią, że wszystkie karty, jeśli chodzi o prawo międzynarodowe, krajowe i konstytucję są w ręach premiera Hiszpanii. Natomiast Mariano Rajoy przegrał to politycznie i to zarówno w wymiarze zwykłych obywateli, jak i rozwiązania tego kryzysu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.