Były szef Ligi Polskich Rodzin i były prezes Młodzieży Wszechpolskiej Roman Giertych ogłosił niedawno zamiar kandydowania w wyborach do Senatu. Problem w tym, że opozycja porozumiała się ws. tzw. paktu senackiego, który zakłada, że nie będzie wystawiała przeciwko sobie kandydatów opozycyjnych. Start Giertycha nie byłby objęty "gwarancją" uniknięcia rywalizacji z kandydatem ugrupowania opozycyjnego, co z pewnością utrudniałoby uzyskanie mandatu.
W czwartek były wicepremier poinformował, że nie czuje się związany posłuszeństwem wobec decyzji paktu senackiego z uwagi na to, że Lewica publicznie deklarowała, że nawet gdyby wystartował z paktu senackiego, to i tak wystawi przeciwko niemu kontrkandydata. "Obiecuję, że w ciągu najbliższych kilku dni podejmę decyzję, analizując przede wszystkim, czy rozbicie głosów opozycyjnych nie zagrozi w tym okręgu zwycięstwem PiS" – oświadczył Roman Giertych.
Jego zdaniem, kandydatka Lewicy Magdalena Biejat "jest osobą, która publicznie chwaliła się, że w wyborach prezydenckich w II turze w 2015 r. oddała głos nieważny. Odpowiada więc, na równi z wyborcami PiS, za wszystkie tragiczne konsekwencje karykaturalnej prezydentury Andrzeja Dudy, w tym te dotyczące praworządności i kobiet".
Na razie nie wiadomo, co zrobi Giertych. W przeszłości pojawiały się pogłoski, że miałby ubiegać się o mandat parlamentarny z tzw. obwarzanka poznańskiego.
Żukowska: Nikt nie chce brać odpowiedzialności za Giertycha
W rozmowie z Interią poseł Lewicy Anna Maria Żukowska stwierdziła, że Giertych "musi się zastanowić, dlaczego nikt go nie chce". – Żadna partia, której mu do niego bliżej: ani Polska 2050, ani Platforma go nie zgłosiły — twierdzi Żukowska, która sama ma startować do Sejmu z Warszawy. Na uwagę, że poparcie dla Giertycha deklarował Szymon Hołownia, posłanka Lewicy odpowiada, że "tak go zgłosił, że nie zgłosił".
– Romana Giertycha nie było na liście nazwisk zgłoszonych do paktu. A to, że Hołownia i Platforma wypisywali na Twitterze, jaki to cudowny kandydat, nie oznacza zgłoszenia. Wpis: "byłoby dobrze, gdyby Giertych był w polityce" to co innego niż zgłoszenie. Wzięcie na siebie odpowiedzialności za np. jego przyszłe potencjalne głosowania. Nikt jej nie chciał wziąć – przekonuje parlamentarzystka.
Czytaj też:
Frasyniuk nie daje za wygraną. "Apeluję do Tuska i Czarzastego o wspólną listę"