Rosyjska rakieta, wyprodukowana w maju, niedawno odkryta przez siły ukraińskie, wskazuje, że Federacji Rosyjskiej brakuje nowoczesnej broni i musi przyspieszyć produkcję, aby utrzymać intensywność wojny. O sprawie donosi Bloomberg.
Niedobory w Rosji
O odkryciu pocisku o wyjątkowo późnej dacie produkcji świadczą zdjęcia przeanalizowane przez ukraińską organizację pozarządową StateWatch i Bloomberg News. To kolejny dowód na to, że Rosjanie są zmuszeni do wystrzeliwania rakiet, gdy tylko zjeżdżają one z linii produkcyjnych.
Zaznaczono, że pocisk wykryty w czerwcu na północy regionu Sumy na Ukrainie został wystrzelony przez system rakiet wielokrotnego startu Tornado-S.
"Oznaczenia na obudowie wskazują, że łuska została wyprodukowana zaledwie miesiąc temu, 19 maja. Według StateWatch, partie zwykle przechodzą kilkumiesięczne testy, zanim zostaną użyte i trafią na linię frontu. Obudowa wykazała również niezwykle krótki termin na wykorzystanie pocisku - do 12 września tego roku, co jest kolejnym możliwym znakiem, że rosyjscy producenci idą na skróty, aby skierować rakiety na linię frontu" – czytamy w artykule.
Zagraniczne komponenty
Ponadto StateWatch zauważa, że ponieważ urządzenie nie eksplodowało, naukowcy mogli zobaczyć jego płytę główną i inne komponenty, które nie spełniały oczekiwanych specyfikacji końcowych. Część elementów była lutowana ręcznie, a podzespoły wykonały zarówno firmy rosyjskie, jak i amerykańskie.
Bloomberg zauważa, że choć nie wiadomo, kiedy Rosja sprowadziła części do znalezionego pocisku, krajowi udało się ominąć część amerykańskich i europejskich sankcji, importując zakazane technologie za pośrednictwem pośredników w krajach trzecich.
–Stosowanie nietradycyjnych części zamiennych z pewnością pokazuje, że Rosjanie muszą dostosować się do zakłóceń w swoich łańcuchach dostaw z powodu sankcji i ograniczeń handlowych – mówi cytowany przez publikację jeden z ekspertów.
Czytaj też:
"Putin musi wybierać". Osłabienie rubla zwiększa presję na Kreml