Na tle kampanii wyborczej w Polsce ta w Słowacji wygląda leniwie, wręcz sennie. (Jeśli nie liczyć niedawnej bójki na pięści, w której po razie dali sobie były premier i lider partii OLANO Igor Matovič oraz były wicepremier, jeden z liderów ugrupowania SMER Robert Kaliniak.) Klipy wyborcze nadawane w telewizji przypominają nasze produkcje z lat 90.Banalne billboardy obiecują „większą troskę o poziom życia Słowaków” lub „bycie bliżej zwykłych ludzi”.
Być może ta dosyć mało dynamiczna atmosfera wynika z bardzo wyraźnego ukształtowania się tendencji wyborczych. Najwięcej głosów już od paru miesięcy zdobywa lewicowo-narodowa partia SMER na czele z byłym premierem Robertem Ficą. Na drugiej pozycji są główni przeciwnicy ideowi Ficy, czyli Postępowa Słowacja (Progresívne slovensko). Lider europejskich liberałów Michal Šimečka ma 39 lat. Na kolejnych pozycjach są dwie partie – potencjalni koalicjanci SMER, czyli ugrupowanie Hlas (Głos) umiarkowanego lewicowca Petera Pelegriniego z wynikiem 14,2 proc., oraz Republika z wynikiem 8,8 proc., która najbardziej przypomina naszą Konfederację.
Po tej wielkiej czwórce zaczyna się grupa średniaków, którzy walczą, aby przebić się przez próg 5 proc.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.