– Około 15-nastego tygodnia ciąży dowiedzieliśmy się, że Radek może mieć zespół Downa. Zaproponowano nam amniopunkcję po to, by móc legalnie dokonać aborcji. Ze względu na swoje przekonania, w ogóle nie dopuszczaliśmy do siebie takiej myśli. Wiedzieliśmy, że będziemy kochać nasze dziecko niezależnie od wszystkiego – oświadczyła Anna Jaki.
Jej zdaniem zwolennicy aborcji przekonują, że urodzenie niepełnosprawnego dziecka automatycznie wiąże się z nieszczęściem całej rodziny. – Z własnego doświadczenia wiem, że są lekarze, którzy mówią, że dorosły człowiek z zespołem Downa nie potrafi sam zawiązać butów. Nie zgadzam się z tym. Widzę, jak moje dziecko samo zakłada buty. (…) Jestem przekonana, że jeśli damy im miłość, zrozumienie i jako społeczeństwo ich zaakceptujemy i damy szansę na rozwój, to duża część z nich może naprawdę dużo osiągnąć – przekonywała żona wiceministra.
Anna Jaki zwróciła uwagę, że dla środowisk feministycznych "dziecko niepełnosprawne jest zlepkiem komórek, ale dziecko zdrowe to już człowiek". – Byłam przerażona, że moje dziecko będzie miało zespół Downa. Miałam w swojej głowie określony stereotyp, który - jak się okazało - nie przystaje do tego, jak to wygląda w życiu. Jesteśmy szczęśliwi, dziecko daje nam radość, kocha nas – mówiła mama trzyletniego Radka.