Jakie są prezydenckie szanse Stanowskiego? "Istnieje pewna przestrzeń…"
  • Łukasz ŻygadłoAutor:Łukasz Żygadło

Jakie są prezydenckie szanse Stanowskiego? "Istnieje pewna przestrzeń…"

Dodano: 
Krzysztof Stanowski
Krzysztof Stanowski Źródło: PAP / Bartłomiej Zborowski
W przypadku pana Stanowskiego pojawi się bariera w postaci braku rozpoznawalności, czy deficytu struktur organizacyjnych – mówi politolog, prof. UW Rafał Chwedoruk w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Dziennikarz Krzysztof Stanowski poinformował, że chciałby wystartować w wyborach prezydenckich. Dodał, że nie chce być prezydentem, ale chce zobaczyć, jak wygląda kampania "od środka". Czy ktoś taki może w wyborach odegrać rolę podobną do Pawła Kukiza w 2015 roku?

Prof. UW Rafał Chwedoruk: Myślę, że tak do końca to nie. U Pawła Kukiza finał jest zresztą nieco skomplikowany.

Jednak same wybory poszły Kukizowi znakomicie.

Tak, ale później przeszedł drogę przez mariaże z ruchem narodowym, przez PSL, po PiS, co w samo w sobie ośmiesza ideę kandydatów niezależnych, apartyjnych.

Wróćmy do Stanowskiego. Co z nim?

Istnieje pewna przestrzeń polityczna, która może obejmować wyborców młodych i średnich wiekiem, antypolitycznych z założenia, którzy będą szukali czegoś, co im się będzie jawiło jako ambasada antypolityki w świecie polityki, co w polskiej przestrzeni oznacza miejsce dla kogoś z show-biznesu.

Tyle tylko, że np. Paweł Kukiz pochodził z show biznesu tradycyjnego, wywodzącego się z lat 80., a Krzysztof Stanowski reprezentuje nowe media, będąc w tej sferze ważnym podmiotem z relatywnie licznym gronem odbiorców, natomiast w skali makrospołecznej – byłoby to trudne do przełożenia na masowe poparcie w sferze polityki. Mamy tutaj jeszcze drugą niszę, częściowo tożsamą z pierwszą, w postaci najmłodszych wyborców. Konfederacja pokazała, że tenże elektorat ma potencjał polityczny w sensie zdolności pojawienia się przy urnach i akceptowania dosyć nieskomplikowanej wizji świata oraz niekoniecznie wnikania w to, co sobą reprezentuje podmiot na który oddaje się głos. Tyle tylko, że te środowiska tworzące Konfederację pracowały na to przez lata, szczególnie Janusz Korwin-Mikke urósł do rangi symbolu ultraliberalnego myślenia o gospodarce i społeczeństwie, a zarazem bywał traktowany jako prowokator i komik w polityce. W przypadku pana Stanowskiego pojawi się bariera w postaci braku rozpoznawalności czy deficytu struktur organizacyjnych. Dlatego powiem, że jest to potencjał tylko na zaistnienie w jednej kampanii na poziomie zauważalnym statystycznie.

Tylko na Ukrainie aktor został prezydentem, czyli to możliwe.

Tylko, że za tym aktorem stał jeden z najbogatszych Ukraińców Ihor Kołomojski, aktywny w polityce, zarządzający wielkimi przedsiębiorcami, oligarcha i aktywna postać II Majdanu. Człowiek finansujący wiele skrajnie prawicowych formacji, czy sponsor bilbordów oferujących pieniądze za każdego pojmanego separatystę. Polska polityka nie była i nie jest tak bardzo zoligarchizowana.

Załóżmy jednak, że polaryzacja w polskiej polityce się pogłębia, a ludzie zaczynają szukać wyjścia z tej sytuacji. Tu pojawia się człowiek z ogromnymi zasięgami w sieci, który mówił do nich prostym językiem. Czy tu nie ma potencjału na 8-10 proc., głosów?

Gdyby zasięgi w sieci decydowały, to właśnie mijałaby kolejna kadencja prezydentury Janusza Korwin-Mikke. Z faktu, że ktoś ogląda jakiś kanał nie wynika, że będzie automatycznie podatny na polityczny przekaz. Mechanizm i założenia automatyzmu w zachowaniach wyborców cechują współczesny marketing polityczny. Pokazał to casus pani Ogórek z wyborów prezydenckich, której start i kampania okazały się kuriozum, będąc oderwanymi od myślenia przeciętnego wyborcy SLD. Z tego, że badania pokazywały istnienie młodego, antysystemowego elektoratu nie wynikało, że każdy chętny ma szansę go pozyskać. To w polityce zjawisko często występujące. Np. PiS poczyniło gigantyczne inwestycje na terenie Świnoujścia, a w ostatnich wyborach otrzymało w tym mieście procentowo gorszy wynik niż cztery lata temu i tyle samo głosów.

Pana słowa są dobrym pomysłem na Szymona Hołownię bis, ale pod warunkiem, że nie byłoby Szymona Hołowni. Jednak Hołownia jest i jak na polityka ma się dobrze, jak nigdy wcześniej i będzie naturalnym kontrkandydatem dla Rafała Trzaskowskiego. Jedyna nisza do zagospodarowania dla kogoś zupełne nowego, to elektorat Konfederacji, która znalazła się na rozdrożach. Wiąże się to z pytaniem czy ta formacja będzie dalej posuwała się w kierunku centrum, ujmując skrótowo – zakładając krawaty i mówiąc dużo o wolnym rynku? To okazało się dla nich niszą dającą przetrwanie, jednak ostatnie wybory ujawniły tu bariery strukturalne. Być może Konfederacja będzie skazana tylko na ratowanie swojego istnienia, a tu niezbędny pozostanie duet Braun-Korwin-Mikke.

Gdyby np. po wyborach samorządowych doszło do poważnego kryzysu w Konfederacji to mogę sobie wyobrazić, że to będzie potencjał i nisza do przejęcia przez Stanowskiego. Nowy kandydat, np. właśnie pan Stanowski stanie przed alternatywą podobną do Konfederacji. Albo będzie mówił absolutne banały chcąc trafić do szerokiej opinii publicznej albo będzie próbował dotrzeć do młodych, radykalnych, co będzie oznaczało konieczność prowokacji i przesady, a to na lata może zablokować zarówno jego potencjał polityczny jak i biznesowy. Dlatego nie sądzę, żeby taki projekt, powstający deus ex machina, w polskiej polityce miał znaczenie.

Czytaj też:
To on powalczy z Trzaskowskim o Warszawę. Kaczyński ogłosił kandydata
Czytaj też:
Andrzej Duda wywołał poruszenie na Ukrainie. Jest reakcja ambasady

Czytaj także