W poniedziałek 5 lutego ukraińscy nacjonaliści zorganizowali pikiety pod polskimi placówkami dyplomatycznymi na Ukrainie. Protestowali przeciwko zmianom w ustawie o IPN, przewidującym między innymi zaproponowaną przez Kukiz`15 penalizację banderyzmu. W pikietach we Lwowie, Łucku, Winnicy, Kijowie, Odessie i Charkowie wzięli udział aktywiści partii Swoboda, Korpusu Narodowego, Prawego Sektora, Kongresu Ukraińskich Nacjonalistów. W polskich mediach pojawiły się informacje o blokadzie placówek. – Akcja pod polskimi konsulatami ma tylko i wyłącznie pokojowy charakter. Jakiekolwiek antypolskie hasła, niszczenia, koktajle Mołotowa i nawet pirotechnika są zakazane.
Nacjonaliści idą pod konsulaty przekazać apel do Prezydenta RP. Korpus Narodowy też będzie na akcji jako partia, której zależy na dobrych stosunkach z Polską, ale jakakolwiek informacja o blokadzie dyplomatycznych placówek RP jest kłamstwem i prowokacją – komentuje Władysław Kowalczuk z Korpusu Narodowego. Na transparentach protestujących działaczy Swobody pojawiły się takie hasła: „Nie dla polskiego szowinizmu!”, „Nie śmiejcie ruszać naszych bohaterów!”, „Dziś banderowcy i was bronią na wschodzie Ukrainy!”, „Bandera, Szuchewycz – bohaterowie narodowi, walczyli za naszą wolność!”, „Jesteśmy banderowcami i jesteśmy z tego dumni!”.
Także 5 lutego deputowani do Rady Najwyższej z ramienia Swobody i Korpusu Narodowego wystosowali apel do prezydenta, Sejmu i Senatu RP. Nacjonaliści chcą, by apel został przegłosowany i ogłoszony w imieniu RN. Czytamy w nim między innymi: „Zakaz „ideologii banderowskiej” to zaprzeczenie prawa Ukraińców do własnej państwowości i dumy narodowej”. Według autorów dokumentu przepisy nowelizacji „powtarzają kremlowskie klisze propagandowe na temat wydumanych zbrodni ukraińskich nacjonalistów”. – Polski Sejm zakazał ukraińskiego nacjonalizmu. Polska, zamiast stać się liderem sprzeciwu wobec liberalizmu w Europie, wypowiedziała wojnę wschodnioeuropejskim ruchom narodowym.
Tym samym Polska zagrała na rękę antynarodowemu i antychrześcijańskiemu liberalizmowi. A także Rosji, przeciw której walczą ruchy narodowe wschodniej Europy. Liberałowie nie będą wcielać w życie idei Sojuszu Bałtycko-Czarnomorskiego. A nacjonaliści, z winy Polski, już tej idei wcielić nie dadzą rady – komentuje Jurij Nojewyj z rady politycznej partii Swoboda. – Na Ukrainie piłsudczyzm i dmowszczyzna jako teoria i praktyka ludobójstwa będą zakazane. Skoro już Polsce zachciało się sprawiedliwości historycznej, to Rada Najwyższa oraz parlamenty Białorusi i Litwy powinny potępić: fakt okupacji ziem ukraińskich, białoruskich i litewskich; fakt kolonizacji tych ziem; fakt terroru państwowego i ludobójstwa, dokonanego przez państwo polskie; powinno dojść do penalizacji za gloryfikację AK i Piłsudskiego.
Łagodniej wypowiedział się Andrij Bilecki. Lider Korpusu Narodowego komentował nowelizację ustawy o IPN w ukraińskiej telewizji „NewsOne”: - To wielki problem dla nas. Jestem przekonany, że Ukraina, Polska, kraje bałtyckie to naturalni sojusznicy w obecnym geopolitycznym rozdaniu. Prędzej czy później państwa te powinny utworzyć Sojusz Bałtycko-Czarnomorski. Takie posunięcia (jak penalizacja banderyzmu – red.) nie tylko nas do tego sojuszu nie przybliżają, ale wręcz nas od niego oddalają – stwierdził Bilecki. Lider KN uważa, że Ukraina bardziej dba o pamięć o polskich ofiarach niż na odwrót. Jako przykład podał Cmentarz Orląt Lwowskich. Zauważa, że po stronie polskiej nie ma podobnie zadbanego miejsca pamięci, choćby poświęconego Zachodnioukraińskiej Republice Ludowej, której wojska walczyły właśnie z Orlętami Lwowskimi (wojna o Lwów uważana była zresztą za „dżentelmeńską” i nie wywołuje tak wielkich emocji jak choćby Wołyń). Bilecki stwierdził przy tym, powtarzając najostrzejsze tezy ukraińskich nacjonalistów, że „Polska przez stulecia okupowała Ukrainę, dokonując ludobójstwa podczas ukraińskich powstań narodowowyzwoleńczych”.
Lider Korpusu Narodowego stwierdził też, że jeśli Ukraina za przykładem Polski zacznie penalizować heroizację polskich działaczy, to będzie to droga donikąd. „Dojdziemy do tego, że zabronimy heroizacji Jaremy Wiśniowieckiego, który dla Polaków jest bohaterem. I co dalej? Będziemy sobie wzajemnie zabraniać heroizacji bohaterów z pomocą ONZ?” – pytał retorycznie. „Bez silnej Ukrainy Polska nie będzie istnieć” – dodał, parafrazując Piłsudskiego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.