"Walcz! Walcz! Walcz!” – zakrzyknął 78-letni Donald Trump po tym, jak dzięki boskiej opatrzności zdołał uniknąć śmierci z rąk zamachowca podczas wiecu wyborczego w Pensylwanii. Europejscy liberałowie byłego prezydenta USA i od ubiegłego tygodnia formalnego kandydata Partii Republikańskiej w tegorocznym wyścigu do Białego Domu boją się tak bardzo, że media zamiast o zamachu próbowały pisać o „incydencie”. Nie brakowało nawet sugestii, że to była tylko „ustawka” (lewicowi aktywiści kolejny raz udowodnili w ten sposób, że Einstein miał rację, mówiąc, że „jedynie dwie rzeczy są ewentualnie nieskończone – Wszechświat i ludzka głupota”). I chociaż politycy grzecznie potępili przemoc, to większość w Parlamencie Europejskim odrzuciła pomysł wydania rezolucji potępiającej próby zamachu na Donalda Trumpa.
Strach gwarancją pokoju
Podczas debaty, która obnażyła słabość prezydenta Joe Bidena, widzowie zobaczyli na żywo, czego naprawdę powinni się bać mieszkańcy USA i sojusznicy. Czy zagubiony niedołężny staruszek będzie w stanie przez kolejne cztery lata stać na czele zachodnich sił? Oczywiście, że nie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.