Pogadanka Muska z Trumpem, choć ogólnikowa, i tak była bogatsza w treść niż lukrowana do obrzydzenia Narodowa Konwencja Partii Demokratycznej z ub. tygodnia, na której establishment współtworzący rdzeń systemu podobnie jak w 2020 roku zaprezentował się jako głos ludu przeciwko temu systemowi.
Jedni i drudzy mówili o rzeczach w trwającej kampanii istotnych, ale kandydat Republikanów i właściciel X, postulowali rozwiązania potrzebne nie z punktu widzenia polityczno-medialnego mainstreamu, dominujących koncernów i kadr rewolucji nazywanych kurtuazyjnie "aktywistami", tylko tzw. przeciętnego Amerykanina. Transformacja w odnawialne źródła energii rynkowo i w normalnym tempie, nie na wariata jak wymuszają klimatystyczni fundamentaliści. Edukacja w kompetencji poszczególnych stanów zamiast odgórnego zarządzania przez Departament Edukacji. Nielegalna imigracja to natychmiastowego zastopowania bez oglądania się na niedorzeczne oskarżenia o rasizm.
Trump przypomniał, że za administracji Bidena do Stanów bezprawnie weszły miliony ludzi z najrozmaitszych państw świata, w tym mnóstwo kompletnie bezproduktywnych, a także rozmyślnie usuwanych z tych krajów przestępców. Musk powiedział, że jest to fundamentalny, egzystencjalny problem, a Trump powtórzył, że południowa granica zostanie zamknięta. To samo należy zrobić w Europie, by przywrócić bezpieczeństwo, o czym powinniśmy mówić jak on – bez żadnych kompleksów i strachu o bycie posądzonymi o "rasizm", "ksenofobię" czy "brak otwartości".
Także wypowiedzi byłego prezydenta na temat spraw międzynarodowych nie zostały przez media w Polsce odnotowane. Nie powiedział zresztą nic nowego o Putinie czy NATO. Wszystko opakowane w antytrumpowską narrację i ogołocone z niepasujących do niej fragmentów zostało już podane wcześniej, więc rzeczywiście nie było potrzeby odrywania się od rytualnego, zbiorowego wyrażania fascynacji Kamalą Harris.
Musk przypomina: Inflacja to podatek
Większość z dotychczasowych zapowiedzi Kamali Harris w dziedzinie gospodarki sprowadza się do zwiększenia ingerencji rządu zgodnie z wyznawanym przez centralnych planistów wierzeniem, że jeśli w rezultacie rządowych regulacji coś przestaje działać, to trzeba trochę bardziej uregulować i wtedy zadziała. Jeśli to nie poskutkuje, trzeba naprawiać dalej, wprowadzając kolejne regulacje. Trump i Musk przedstawili dokładnie odwrotny punkt widzenia.
Wątek gospodarczy zaczęli od inflacji. – Ceny żywności wzrosły o 50, 60, nawet o 100 procent, a ta głupia administracja na to pozwala – powiedział Trump. – To wstyd, a moim zdaniem właśnie ten temat najbardziej interesuje ludzi. […] Ludzi naprawdę denerwuje to, co Biden i Harris zrobili z gospodarką. Przy inflacji nie ma znaczenia, ile zarabiasz – ona cię pożera żywcem. Jeśli jesteś pracownikiem, zarabiasz średnią krajową, to nie stać cię na wiele rzeczy. Cztery pięć lat temu ludzie byli w stanie odłożyć sobie sporo pieniędzy. Dziś wydają je wszystkie i jeszcze się zapożyczają, żeby przeżyć – mówił Republikanin.
Potrzeba ograniczenia wydatków rządowych
Musk przypomniał, że inflacja jest w istocie nakładanym na ludzi podatkiem wynikającym z nieumiarkowanych wydatków rządowych. – Wiele osób nie rozumie, skąd bierze się inflacja. Ona bierze się z nadmiernych wydatków rządu. Czeki rządowe nigdy nie są odrzucane. Kiedy rząd wydaje o wiele więcej pieniędzy niż ściąga, zwiększa się ilość pieniędzy na rynku. Kiedy pieniędzy robi się więcej niż towarów i usług na rynku, pojawia się inflacja. Dlatego musimy ograniczyć wydatki rządowe – powiedział, proponujący, by w zaistniałej sytuacji powołać specjalną komisję kontrolującą, na co rząd przeznacza pieniądze podatników.
Przedsiębiorca podkreślił, że władza musi się trzymać tego, czym realnie dysponuje, zamiast nieustannie zwiększać dług. – W tej chwili dodajemy około biliona dolarów do naszego deficytu co każde sto dni, a odsetki od długu narodowego są większe niż budżet – powiedział Musk. I podkreślił, że kraj, tak jak człowiek, powinien żyć na takim poziomie, na jaki go stać. Dopiero ograniczenie wydatków rządowych może rozwiązać problem inflacji, a kolejny krok – deregulacja gospodarcza podnieść standard życia. Musk pochwalił Trumpa za wysiłek w tym kierunku za jego kadencji i wyraził opinię, że teraz, jeśli zwycięży, należałoby przeprowadzić dalej idącą deregulację.
Trump: Obniżyć koszty energii
Trump tłumaczył się, że proces deregulacji i obniżania podatków skomplikowała mu sprawa COVIDA, a Biden po przejęciu władzy nie dość, że powrócił do polityki regulacji, to zaczął wydawać biliony na niepotrzebne rzeczy, co wywołało inflację.
– Na inflacji najbardziej stracili ci, którzy robili to, czego ich uczono w młodości i później w życiu. Ci, którzy oszczędzali pieniądze. Najpierw przestali dostawać odsetki, a potem zniszczyła ich inflacja. Byliby w lepszej sytuacji, gdyby nie robili niczego – powiedział Trump, dodając, że klucz leży w sztucznym zawyżaniu kosztów produkcji energii przez działania rządu.
Trump przypomniał wielokrotnie wyrażane stanowisko, że po pierwsze trzeba doprowadzić do obniżenia cen energii, benzyny, ogrzewania i chłodzenia domów. Mowa o wzrostach cen rzędu 100, 150 procent przy jednoczesnym ograniczaniu paliw kopalnych i parciu na siłę w kierunku wyłącznie energii odnawialnej. Zdaniem Trumpa na dłuższą metę to nie może się udać, szczególnie że zapotrzebowanie na energię będzie znacząco rosło, jeśli Ameryka chce być konkurencyjna względem Chin. Jak twierdził, sama sztuczna inteligencja potrzebować będzie dwa razy więcej prądu, niż cały kraj produkuje obecnie.
Lekcja argentyńska dla USA
W trakcie wywiadu Trump i Musk pochwalił politykę transformacji socjalizmu w kapitalizm, jaką wprowadza w Argentynie prezydent Javier Milei. Dzięki radykalnemu cięciu rządowych wydatków, obniżaniu podatków i upraszczaniu przepisów prawa gospodarczego, potężna inflacja zaczęła gwałtownie hamować.
Zdaniem Muska lekcja dla USA powinna być podwójna, ponieważ Argentyna na początku XX wieku, kiedy była liberalna gospodarczo, należała do najbogatszych państw świata, a kolejne socjalistyczne władze kilkukrotnie doprowadziły kraj do bankructwa. Trump i Musk zgodzili się, że w Stanach Zjednoczonych nie powinno się zakładać, że prosperity będzie wiecznie. Jeżeli rząd bez końca będzie marnotrawił pieniądze, to jest w stanie roztrwonić największe nawet bogactwo. Trzeba przypominać ludziom, że dobrobyt nie jest wypracowany raz na zawsze, konstatowali.
Czytaj też:
Musk pozwał GRAM. Ziemkiewicz: Niesamowicie ważny, precedensowy procesCzytaj też:
Jak Trump z MuskiemCzytaj też:
Facebook przeprasza. Oznaczał kultowe zdjęcie z Trumpem jako zmodyfikowane
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.