Jeden przedmiot zamiast czterech? Nowacka o wielkiej rewolucji

Jeden przedmiot zamiast czterech? Nowacka o wielkiej rewolucji

Dodano: 
Barbara Nowacka, minister edukacji narodowej
Barbara Nowacka, minister edukacji narodowej Źródło: PAP / Marcin Obara
Ministerstwo edukacji pracuje nad zmianą polegającą nad połączeniem biologii, chemii, fizyki i geografii w jeden przedmiot. Taka rewolucja dotyczyłaby tylko szkół podstawowych. Głos w sprawie zabrała w poniedziałek minister Barbara Nowacka. – Chciałabym uspokoić nauczycieli – oświadczyła.

O ogromnych zmianach planowanych w szkołach podstawowych informowała w połowie września "Rzeczpospolita". "Biologia, chemia i geografia mogą zniknąć z planów lekcji. Po reformie edukacji planowanej na 2026 r. te przedmioty mają być zastąpione przez jeden przedmiot: przyrodę" – wskazywano.

Biologia, chemia, fizyka i geografia znikną ze szkół podstawowych? Nowacka uspokaja

Do sprawy odniosła się wówczas wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer. – Po reformie 2026 r. chcemy połączyć przedmioty przyrodnicze, które są przecież interdyscyplinarne, w jeden przedmiot – poinformowała Lubnauer. – Na przykład gdy mówimy dziś o kwaśnym deszczu, to poruszamy sprawy z chemii, biologii i geografii. A często jest tak, że uczniowie mówią o tym samym zjawisku na różnych przedmiotach, nie wiedząc, że mówią o tym samym – tłumaczyła.

Teraz głos w sprawie planowanej rewolucji zabrała szefowa MEN. – Chciałam uspokoić nauczycieli. Nawet jeśli podejmiemy decyzję, że będzie duży blok przyrodniczy, to będzie mógł być nauczany nie przez jednego nauczyciela, ale przez zespół – oświadczyła w poniedziałek na antenie Radia ZET Barbara Nowacka.

Minister tłumaczył, że nauczyciel, który dotychczas uczył geografii po reformie będzie elementem zespołu uczącego przyrody.

– W piątek zaczęliśmy konsultacje sylwetki absolwenta i z niej będzie wynikać, w jaki sposób będą kształtowane podstawy programowe i w jaki sposób będą łączone – powiedziała.

"Rewelacyjny" pomysł?

Przypomnijmy, że plany ministerstwa edukacji chwali Polskie Stowarzyszenie Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych, które o takie zmiany postuluje od lat. W ocenie jego członka, nauczyciela chemii dr. Karola Dudka-Różyckiego, pomysł zastąpienia chemii geografii i biologii jednym przedmiotem to "rewelacja".

– Chcielibyśmy, by dzieci miały cztery godziny przyrody z rzędu, by mogły wychodzić na zewnątrz, obserwować, zbierać liście, eksperymentować. W szkole podstawowej na lekcjach przyrody nie są potrzebne książki i zeszyty, tylko doświadczenia – tłumaczył w rozmowie z "Rz". Według chemika, przyroda jako zintegrowany przedmiot powinna być nauczana przynajmniej do szóstej klasy. Oddzielne nauczanie biologii, geografii, chemii i fizyki, jego zdaniem, powinno pojawić się najwcześniej w siódmej klasie, a najlepiej dopiero w szkole ponadpodstawowej.

Czytaj też:
"Trzeba podnosić alarm". Czarnek apeluje do rodziców
Czytaj też:
Obowiązkowa edukacja seksualna w szkołach? "Wtedy może być już za późno"
Czytaj też:
Wiceminister edukacji: Do laicyzacji polskiego społeczeństwa przyczynił się PiS

Opracowała: Anna Skalska
Źródło: Radio Zet
Czytaj także