W rozmowie z Business Insider analityk RAND Corporation Michael Boehnert stwierdził, że włączenie F-16 lub innego myśliwca nowego typu do ukraińskich sił powietrznych "wymaga wiele wysiłku, czasu, szkolenia i pieniędzy, które często nie są brane pod uwagę.
– Wiele osób myśli: «Och, po prostu dajcie im sprzęt i wszystko będzie dobrze». Ale tak nie jest”. Sprzęt to tylko część tego, czego potrzeba do zbudowania floty myśliwców – powiedział.
Emerytowany generał dywizji armii amerykańskiej Gordon Skip Davis, który pełnił funkcję zastępcy asystenta sekretarza generalnego NATO ds. inwestycji obronnych, podkreślił, że liczba wyszkolonych ukraińskich pilotów stanowi "duży problem” dla ukraińskiego programu wprowadzenia F-16 do Sił Powietrznych.
Ukrainie brakuje pilotów
W szkolenie pilotów zaangażowana jest koalicja krajów, która obejmuje m.in. Holandię, Kanadę, Danię, Stany Zjednoczone i Rumunię. Nie wydaje się jednak, aby proces ten przebiegał tak sprawnie, jak mógłby. Norwegia, Belgia, Holandia i Dania zobowiązały się dostarczyć Kijowowi ponad 85 myśliwców F-16, ale Ukraina będzie w stanie wystawić do walki tyle myśliwców, ilu przeszkoliła pilotów.
Oficjalnie nie jest znana łączna liczba przeszkolonych pilotów oraz tych, którzy nadal się szkolą, ale istnieją podstawy, by sądzić, że ta liczba nie jest wystarczająca na potrzeby Ukrainy – twierdzą eksperci. Ponadto duński minister obrony Troels Lund Poulsen powiedział, że jego kraj zaprzestanie szkolenia ukraińskich pilotów na F-16 czwartej generacji po 2024 roku i zamiast tego skupi się na budowie własnej floty F-35.
Według niego idealnie byłoby, gdyby partnerzy Ukrainy szkolili po trzech pilotów na każdy samolot. Dlatego też, zauważa, nadal nie jest jasne, ilu pilotów będzie szkolonych na każdy obiecany Ukrainie myśliwiec F-16, ale liczba ta może nie spełniać oczekiwań.
Czytaj też:
"Stare nawyki trudno zatrzeć". Problemy Ukraińców z zachodnią broniąCzytaj też:
Zełenski w USA. Biden ogłosił nowy pakiet wojskowy dla Ukrainy