Choć znana jest data, Ministerstwo Edukacji Narodowej nie podało informacji, czy wprowadzenie przyrody do szkół oznaczałoby połączenie przedmiotów takich jak biologia, geografia, chemia i fizyka czy też fuzję tylko niektórych z wymienionych.
Zmiany są głównie tłumaczone brakami kadrowymi, z którymi muszą się borykać przede wszystkim wiejskie szkoły. Mają również stanowić odpowiedź na postulaty m.in. Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych, które od lat wskazuje na potrzebę większej integracji w nauczaniu przyrody.
Sprzeciw wobec planów MEN. Jest petycja
"Wyrażamy głębokie zaniepokojenie potencjalnymi konsekwencjami tej reformy, które mogą negatywnie wpłynąć na jakość edukacji w Polsce w zakresie nauk przyrodniczych" – czytamy w petycji nauczycieli MEN.
Pedagodzy przestrzegają przed możliwością pogorszenia się poziomu wiedzy polskich uczniów, którzy według międzynarodowych badań PISA są jednymi z najlepszych wśród państw Unii Europejskiej. Według badań z 2022 roku zajmują bowiem wysokie 5. miejsce.
Nauczyciele podkreślają, że model, w którym biologia i geografia pozostają odrębnymi przedmiotami sprawdza się. "Ponowne połączenie biologii i geografii, a może i chemii z fizyką, doprowadzi do rozproszenia treści po wprowadzeniu wspólnego przedmiotu, a co za tym idzie pogorszenia poziomu wiedzy uczniów" – piszą autorzy petycji.
Co oznacza połączenie przedmiotów? Nauczyciele ostrzegają
Zdaniem pedagogów połączenie kilku przedmiotów w jeden może również skończyć się "powierzchownym potraktowaniem istotnych treści i zmniejszeniem zaangażowania uczniów w nauki przyrodnicze".
"Wprowadzenie przedmiotów przyrodniczych na poziomie wyłącznie klas 4-6 będzie kosztowną, kosmetyczną zmianą" – podkreślają autorzy petycji. Ich zdaniem przyroda nadal będzie obejmować treści z biologii i geografii, ale będzie to oznaczało konieczność opracowania nowych podstaw programowych, podręczników czy stworzenia pracowni.
Jak zaznaczają nauczyciele, generowanie nowych kosztów, przy problemie niedofinansowania oświaty, są niepotrzebne.
Czytaj też:
"Niech się Pani nie ośmiesza". Czarnek odpowiada NowackiejCzytaj też:
"Wyrażamy stanowczy sprzeciw". Episkopat mówi "nie" planom MEN