Ministerstwo Sprawiedliwości zdecydowało o odtajnieniu 22 z 31 oświadczeń majątkowych sędziów z Krakowa, w tym m.in. sędziego Żurka. Utajnienie jego oświadczenia było spowodowane pogróżkami, jakie miał otrzymywać od kilkunastu miesięcy.
– Jestem zaskoczony działaniem prokuratora generalnego, bo z jednej strony wszczyna z urzędu postępowanie, które toczy już wiele miesięcy, dotyczące zagrożenia mojego życia i zdrowia. Z drugiej strony ta sama osoba prokuratora, w tym przypadku wiceminister sprawiedliwości podległy prokuratorowi generalnemu, ujawnia moje oświadczenie majątkowe, zdejmując klauzulę, którą nadał prezes sądu apelacyjnego, wskazany już przez ministra Ziobrę – mówił Żurek w rozmowie z TVN24.
Były rzecznik KRS oświadczył, że w ostatnim czasie odebrał pod swoim adresem wiele gróźb. – Telefoniczne, SMS-owe, mailowe. Miałem też dziwne zdarzenia ze swoim samochodem. To też bada prokuratura – tłumaczył. Dodał, że jego poczucie bezpieczeństwa "zdecydowanie się obniżyło".
– Jestem człowiekiem, który nie jest z natury strachliwy, natomiast mam cztery córki, mam rodzinę i wiem, że dla specjalistów takie oświadczenie majątkowe jest pewną dodatkową kopalnią wiedzy – powiedział Waldemar Żurek. Jak przekonywał, odtajnienie jego oświadczenia majątkowego nie ma merytorycznych podstaw. – Chodzi o to, żeby wbić mi kolejną szpilkę – ocenił sędzia.
Czytaj też:
Co Tusk mówił o euro w Polsce? Kłótnia posła PO z dziennikarzem TVP