O awanturze poinformował lokalny lubuski portal poscigi.pl. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że poseł Prawa i Sprawiedliwości Łukasz Mejza "miał awanturować się z partnerką". Kobieta zadzwoniła na policję. Z funkcjonariuszami skontaktował się też Mejza.
– To jakiś kolejny polityczny bullshit. Absolutnie nic takiego nie miało miejsca. Fantazja dziennikarska mnie poraża… Co jeszcze wymyślicie na potrzeby politycznej nagonki? Jakiś atak terrorystyczny też planowałem przeprowadzić? A może przemyt prostytutek przez granicę? Owszem, doszło do małej różnicy zdań między mną a moją partnerką, ale wszystko w granicach zdrowego ogniska domowego — wyjaśniał poseł Mejza.
Polityk przekonuje, że "w przypływie niepotrzebnych emocji" jego partnerka zadzwoniła na policję, "z czego natychmiast chciała się wycofać". Jak dodał, kobieta "go za to przeprosiła". – Wszystko sobie wyjaśniliśmy. Sprawa nie ma dalszego ciągu. Zwykła sprzeczka. Tyle. Reszta to powieściopisarstwo – powiedział Mejza portalowi poscigi.pl.
Serwis poprosił o komentarz lubuską policję. "W ocenie Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. żądanie udostępnienia informacji zmierza wyłącznie do ustalenia sytuacji osobistej podmiotu prywatnego, a żądana informacja nie jest związana z funkcjonowaniem władzy publicznej i nie dotyczy wykonywania zadań publicznych. Nie jest też informacją odnoszącą się do władz publicznych lub podmiotów, czy osób pełniących funkcję publiczną; zmierza ona wyłącznie do pozyskania informacji o szczegółach sytuacji, co do której wcześniej wiedzę pozyskał wnioskodawca" – przekazał w odpowiedzi komisarz Macieja Kimet, rzecznik lubuskiej policji.
Prokuratura podejrzewa Mejzę o 11 przestępstw
Przypomnijmy, że Mejza jest podejrzany 11 przestępstw związanych z oświadczeniami majątkowymi. 1 października Prokurator Okręgowy w Zielonej Górze Robert Kmieciak skierował drogą służbową do Prokuratora Generalnego Adama Bodnara wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Łukasza Mejzy. Podstawą przesłania pisma jest przeanalizowany materiał dowodowy, które dotyczy podejrzenia złożenia przez posła Prawa i Sprawiedliwości fałszywych oświadczeń o stanie majątkowym. Chodzi o deklaracje z IX i X kadencji Sejmu.
W grudniu poseł sam zrzekł się immunitetu.
Czytaj też:
Areszt dla Mateckiego. Sąd podjął decyzjęCzytaj też:
"Piszę to za zgodą Magdy Filiks". Giertych uderza w Mateckiego
Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
