Pierwszego spotkałem wieczorem na warszawskiej ulicy, „bo powracałem luźno sobie z balu”, by użyć słów poety. Młodzian między trzydziestką a czterdziestką, ciut „przynapity”, rozpoznał mnie i wzniósłszy ręce jak kibic, zaczął wyzywająco skandować w moją stronę: „Plat-for-ma plat-for-ma!”. „Witam wyborcę Dorna i Giertycha” – zawołałem w odpowiedzi. Facet – jakbym mu dał w pysk. Powietrze z niego uszło, chciałoby się rzec słowami innego poety: „Głowę zwiesił, niemy”, w końcu, machnąwszy ręką, mruknął pod nosem coś, z czego dosłyszałem tylko głoskę „k”, ale co zabrzmiało jak kapitulanckie przyznanie mi racji, po czym sobie poszedł.
O drugim opowiedział mi znajomy taksówkarz. Wiózł lekarza specjalistę w wieku dojrzałym, pracującego w znanym szpitalu klinicznym, a więc, wydawałoby się, człowieka mogącego swej pozycji zawodowej być pewnym. Ponieważ znajomy taksówkarz jest zagorzałym zwolennikiem prawicy, na prawym siedzeniu wozi zawsze pomocną do oświecania klientów prawicową literaturę. I nią właśnie zainteresował się doktor, a widząc, że ma do czynienia z ekspertem, zaczął wypytywać o poszczególne tytuły oraz pisujących do nich autorów. Po czym poprosił o poradę, które z prawicowych pism zdaniem taksówkarza najlepiej czytać, żeby być z PiS na bieżąco i orientować się, co PiS-owiec powinien uważać na jaki temat. Takie ujęcie sprawy nieco taksówkarza zdziwiło, więc pan doktor – relata refero – z rozbrajającą szczerością wyjaśnił mu, że właśnie przygotowuje się, żeby też zostać PiS-owcem. Dotychczas był oczywiście za Platformą, bo całe kierownictwo kliniki jest z nominacji PO, więc czytał „Wyborczą” i „Politykę”, ale przecież po tym, co ta… ta premier Kopacz, powiedzmy, wyrabia, to PiS ma jak w banku większość, kto wie, czy nie konstytucyjną, więc niedługo szefowie doktora będą z PiS. Człowiek rozsądny, do jakich pan doktor niewątpliwie siebie zaliczał, wie, co to oznacza i jak się w takiej sytuacji znaleźć.
W utworze tym winna być jeszcze pointa” (Co ja dzisiaj z tymi cytatami? Zaraziłem się postmodernizmem?). Niech ją jednak, przed pokazaniem wycinka z tym felietonem pani premier, wymyśli i dopisze minister Kamiński.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.