Premier Węgier Viktor Orban udzielił wywiadu telewizji wPolsce24. Podkreślił znaczenie "historycznej przyjaźni" między narodami polskim i węgierskim. – Mamy na Węgrzech takie powiedzenie: raz przyjaciel, na zawsze przyjaciel. Czasami wy jesteście w tarapatach, czasami my. Zawsze musimy być wobec siebie lojalni. Powiedziałbym, że to jedna z najważniejszych cech Węgrów – jesteśmy lojalni – powiedział szef węgierskiego rządu. Nawiązał w ten sposób do kwestii udzielenia międzynarodowej ochrony byłemu wiceministrowi sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiemu.
– Polska jest większa od Węgier. Jej siła polityczna za czasów rządów partii prezesa Jarosława Kaczyńskiego i rządu premiera Mateusza Morawieckiego pomogła w pewnym okresie zmniejszyć presję brukselską na Węgry. Pamiętam to bardzo dobrze – podkreślił Orban.
– Po drugie – sprawiedliwość ma znaczenie. To, co dzieje się w Polsce, jest całkowicie nieakceptowalne, niezgodne z prawem, moralnością i demokracją. Jest czymś haniebnym, że władze Unii Europejskiej kierujące wspólnotą, do której przecież wszyscy należymy, nie tylko milczą, ale nawet wspierają politykę represji prowadzoną przez polskiego premiera. Z punktu widzenia europejskich wartości jest to całkowicie nieakceptowalne – kontynuował.
Premier Węgier wprost: Muszą za to zapłacić
– Nie jestem człowiekiem zemsty, ponieważ zemsta jest bezużyteczna. Gdy się na niej koncentrujesz, nie możesz skupić się na przyszłości. (...) Ale musimy Brukseli odpłacić. To, co zrobili Polsce i Węgrom, nie może być zaakceptowane. Muszą za to zapłacić. Przepraszam, że tak otwarcie to mówię. Jestem chrześcijaninem, ale moral equilibrium [równowaga moralna – przy. red.] jest najważniejszą rzeczą w polityce międzynarodowej, a już szczególnie we wspólnotach takich jak Unia Europejska – mówił premier Węgier.
– Wiemy, że oficjalne relacje między Polakami a Węgrami są dziś znacznie słabsze niż było to w niedalekiej przeszłości. Ale nasze patriotyczne elity pozostają w ścisłych relacjach – zapewnił.
– Pojęcie "walcząca demokracja" przetłumaczone na język węgierski daje stare i krwawe komunistyczne określenie, które znamy doskonale z lat 50. To jest dokładnie to samo pojęcie, które krwawi komuniści głosili na Węgrzech. (...) "Walcząca demokracja" w Europie centralnej ma szczególne znaczenie. Oznacza, iż polityczna konkurencja jest skończona, że władza używa instrumentów państwa przeciwko konkurencyjnym partiom politycznym. Jest to dla nas nieakceptowalne. To jest hańba. Ktokolwiek używa i wdraża pojęcie "walcząca demokracja", przynosi hańbę Unii Europejskiej – stwierdził węgierski polityk.
Jak Orban zareagował na zwycięstwo Nawrockiego?
Orban opowiedział również, jak zareagował na zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich w Polsce. – Otworzyliśmy wielką, potężną butelkę szampana. To historyczna wygrana. Z naszej perspektywy ten wybór otwiera szansę na odnowę środkowo-europejskiej współpracy. Nazywamy to Grupą Wyszehradzką, ale możemy nazwać w dowolny sposób. Kluczowa jest współpraca, która była wielkim sukcesem (...). To działało bardzo dobrze. Francja i Niemcy musieli się z nami dogadywać w kluczowych sprawach. Bez Grupy Wyszehradzkiej, bez współpracy w regionie, jest to niemożliwe – oznajmił.
– Jestem całkowicie przekonany, że za zniszczeniem Grupy Wyszehradzkiej stoją poważne interesy. Ze strony niemieckiej oczywiste, z brukselskiej także – zaznaczył.
– Wybór prezydenta Nawrockiego przypomina nam także, że jeżeli przekroczysz granice uczciwej, politycznej rywalizacji, będziesz musiał ponieść konsekwencje. A obecny polski rząd to zrobił. Wybory prezydenckie były pierwszą szansą, by prawdziwa demokracja mogła zacząć kontratakować i zrobiła to. Wysłany został bardzo ważny przekaz do wszystkich, którzy gdziekolwiek chcieliby wdrażać "walczącą demokrację". Potrwało to niecałe dwa lata i koniec – zauważył.
Viktor Orban ujawnił, że na razie nie ma w planach spotkania z prezydentem Karolem Nawrockim. – Byłoby niegrzeczne, gdybym poprosił o spotkanie z prezydentem Polski, zanim zrobi to prezydent Węgier. Ale gdy to już nastąpi, będę szczęśliwy, mogąc się z nim spotkać – wskazał.
Orban: Tusk mnie nienawidzi
– Myślę, że Tusk mnie nienawidzi. Kiedy popełnisz grzech, nienawidzisz tych, którzy nie chcą go popełnić razem z tobą. A Tusk przeszedł z pozycji narodowych i patriotycznych na probrukselskie, proniemieckie, profederalistyczne – oświadczył Viktor Orban.
– Tusk zdradził pozycje patriotyczne, ja nigdy ich nie zdradziłem. Nadal tu stoję, więc on nienawidzi mnie, ponieważ wie, że znam i pamiętam jego błędy, jego grzechy. Staram się być tutaj maksymalnie uprzejmy, ale tak to widzę – dodał.
Czytaj też:
"Zjadł ją na śniadanie". Orban bezlitosny dla szefowej KE
