Nowy trend, a może tylko nowa nazwa: zamiast prawa i „prawa, jak my je rozumiemy” jest prawo „przez małe pe” i takie „przez duże pe” – to drugie oczywiście nadrzędne wobec pierwszego. Tak poinformował sędzia Krystian Markiewicz, były przewodniczący i aktywny działacz stowarzyszenia Iustitia, powołując się na wielki autorytet swego środowiska, prof. Marka Safjana. Powyższy podział nie ma nic wspólnego, wbrew temu, co mógłby sądzić ktoś naiwny, ze starą ideą rozróżnienia „ius” et „lex”, prawa naturalnego, wpisanego w moralny ład natury, i prawa pisanego, z zasady niedoskonałego, usiłującego jak najwierniej przełożyć „ius” na praktykę międzyludzkich stosunków. Nie chodzi też o nową nazwę dla wziętej od Stanisława Ehrlicha doktryny kierowania się w pierwszym rzędzie duchem przed literą prawa, za której wygłoszenie Jarosław Kaczyński był swego czasu przez środowisko Markiewicza i Safjana odsądzany od czci i wiary. Kryterium rozróżniania wielkości „pe” jest jasne – czy to prawo jest nam na rękę, czy nie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

