Na miejsce wezwano odpowiednie służby, które zajmują się ustaleniem szczegółów zdarzenia. Na razie nie wiadomo, kto stoi za atakiem ani jaką dokładnie substancję rozpylono.
"Poszkodowane urzędniczki skarżą się na podrażnienia błon śluzowych"
Narażeni zostali pracownicy magistratu oraz mieszkańcy, którzy w tym czasie załatwiali swoje sprawy. "Dziś w Urzędzie Miasta Krakowa doszło do skandalicznego incydentu. Na dzienniku podawczym została rozpylona drażniąca substancja. Narażeni zostali pracownicy urzędu oraz mieszkańcy, którzy w tym czasie załatwiali swoje sprawy. Poszkodowane urzędniczki skarżą się na podrażnienia błon śluzowych" – poinformował prezydent Krakowa Aleksander Miszalski w mediach społecznościowych.
Prezydent miasta nie krył oburzenia. "Nie pozwolę, by pracownicy Urzędu Miasta byli zastraszani i narażani w imię politycznych interesów. To absolutnie niedopuszczalne. Bezpieczeństwo osób przebywających w urzędzie jest i pozostanie dla mnie priorytetem" – podkreślił Miszalski.
Miszalski: To forma agresji
Polityk dodał również, że w ostatnich dniach sam otrzymywał groźby śmierci. "Apelowałem do wszystkich stron sporu politycznego o panowanie nad emocjami i troskę o dialog. Niestety, jak widać, dla niektórych liczy się jedynie władza" – napisał.
Miszalski przypomniał też, że krytyka władz jest naturalnym elementem demokracji, ale musi odbywać się w granicach prawa i wzajemnego szacunku. "Krytyka władz miasta, nawet najostrzejsza, jest elementem demokracji. Ale atak na urzędników i mieszkańców, którzy przyszli do magistratu, nie ma nic wspólnego z debatą publiczną. To forma agresji" – zaznaczył.
Służby zapowiedziały, że sprawa zostanie szczegółowo zbadana, a osoby odpowiedzialne za incydent pociągnięte do odpowiedzialności.
Czytaj też:
Prezydent Krakowa pozywa posła KonfederacjiCzytaj też:
"Korona Równości" dla prezydenta Krakowa? Miszalski nominowany w konkursie proLGBT
Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
