Pokochać bombę?

Dodano: 
Prezydent Rosji Władimir Putin i przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un
Prezydent Rosji Władimir Putin i przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un Źródło: Wikimedia Commons
Robert Bogdański Wojna na Ukrainie skłania do myślenia, że w Europie może dojść do wydarzeń, które dramatycznie przyspieszą losy świata. Ale wiele wskazuje na to, że to właśnie na Półwyspie Koreańskim tyka światowy atomowy zegar.

Na początku września zaszło coś, co w gonitwie wydarzeń mogło umknąć nawet uważnym obserwatorom, a co może być sygnałem, że w światowej grze o dominację nastąpił punkt zwrotny. W czasie urządzonych z wielkim rozmachem obchodów rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej na Dalekim Wschodzie na placu Tiananmen w Pekinie odbyła się gigantyczna parada wojskowa, w czasie której przewodniczący Xi zademonstrował światu swój nowoczesny arsenał, także atomowy. To nagromadzenie sprzętu oraz ludzi przykuło uwagę świata. I słusznie. Następnie Xi przyjął z wielkimi honorami swoich gości, spośród których tylko dwóch – Władimir Putin i Kim Dzong Un – dostąpiło zaszczytu indywidualnego zaproszenia na herbatę do rezydencji chińskiego przywódcy.

Kim otrzymał coś jeszcze: w oficjalnych komunikatach po spotkaniach nie było, zwykle obecnej przy okazji takich wydarzeń, wzmianki o konieczności denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego, czytaj: Korei Północnej. Byłaby to wzmianka rytualna, bo niewielu chyba obserwatorów wierzyło w czyste intencje Chin i Rosji w odniesieniu do północnokoreańskiego programu atomowego, natomiast jej brak może oznaczać tylko jedno: oba te kraje uznały de facto, że Korea Północna jest państwem nuklearnym.

Wschód jest przygotowany

Artykuł został opublikowany w 43/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także