Trochę to trwało, ale wreszcie Donald Tusk się połapał, że należy do zupełnie innej Platformy Obywatelskiej niż Jarosław Gowin. Lepiej późno niż wcale.
Piotr Gabryel
Pytanie, który z nich – Tusk czy Gowin – należy do „oryginalnej” Platformy? Inaczej mówiąc: który z nich należy do tej Platformy, która w 2007 r. zdobyła władzę dzięki dość spójnemu, konserwatywno-liberalnemu programowi, który zaś do tej Platformy, która nie tylko lwiej części tego programu nie zrealizowała, ale nawet wprowadziła w życie pomysły przeciwne do przyrzeczonych, i w dodatku – jak się wydaje – nie czuje z tego powodu żadnego dyskomfortu?
Przypomnijmy. „Oryginalna” Platforma wygrała wybory, obiecując wprowadzenie podatku liniowego i przysięgając na wszystkie świętości, że nie będzie podwyższać podatków. „Oryginalna” Platforma wygrała wybory, obiecując podzielenie monopolistycznego Narodowego Funduszu Zdrowia oraz uzdrowienie systemu ochrony zdrowia poprzez stworzenie koszyka świadczeń gwarantowanych i systemu dodatkowych ubezpieczeń na usługi spoza niego. „Oryginalna” Platforma wygrała wybory, obiecując włączenie rolników do powszechnego systemu podatkowego i takiegoż systemu emerytalnego (czyli likwidację KRUS). „Oryginalna” Platforma wygrała wybory, obiecując opleść Polskę siecią autostrad i dróg szybkiego ruchu. „Oryginalna” Platforma wygrała wybory, obiecując przychylenie nieba przedsiębiorcom, czyli zlikwidowanie barier w tworzeniu i prowadzeniu firm. „Oryginalna” Platforma wygrała wybory, mówiąc (głosem Donalda Tuska), że „związek homoseksualny nie jest pożądaną normą prawną, która powinna być wspierana przez państwo [...]. Rodzina zgodnie z polskim prawem to związek kobiety i mężczyzny”. I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.
A czego dokonała PO oprócz zlikwidowania emerytur pomostowych, podniesienia wieku emerytalnego (deklarowała, że tego nie uczyni), podniesienia VAT (była i chyba wciąż jest przeciwna podnoszeniu podatków) oraz zmniejszenia składki do OFE (tym również w przedwyborczym programie się nie chwaliła)? Mniej niż niewiele.
I to o przypieczętowanie przywództwa w takim właśnie Platformopodobnym wyrobie własnej produkcji ubiega się teraz Donald Tusk, zarzucając Gowinowi, że ośmiela się śnić o przywództwie w „oryginalnej” Platformie. Gowinowi, który jako jeden z nielicznych ministrów tego nieszczęsnego rządu starał się ratować jego honor. Uporczywie narażając się wielu wpływowym grupom interesów, walczył o ułatwienie dostępu do 50 zawodów i jeśli sztuka ta mu się powiedzie, to może nieco spaść bezrobocie, a także mogą zmaleć ceny usług oferowanych przez ludzi wykonujących te zawody.
Jeśli tylko Gowin zdecyduje się dać satysfakcję Tuskowi, to wkrótce się przekonamy, czy członkowie PO wolą należeć do wyrobu Platformopodobnego, czy do „oryginalnej” Platformy. A nieco później: co o tym sądzą wyborcy PO.
foto: Πρωθυπουργός της Ελλάδας